W marcu tego roku swoje 75-lecie obchodził „Tygodnik Powszechny” – pismo, którego chyba nie trzeba szerzej przedstawiać, mające swoich wiernych czytelników, a nawet autorów wśród instruktorów ZHP. Z okazji pięknego jubileuszu wydarzyło się mniej niż zaplanowano – epidemia skutecznie zablokowała większość inicjatyw – jednak to, co najważniejsze, czyli dziennikarski ślad tej rocznicy, ujrzał światło dzienne.
Szczególnie zaskakujący (ale pozytywnie!) okazał się dodatek historyczny do „Tygodnika”. Zawiera oczywiście to, czego możemy spodziewać się z takiej okazji: jest rys historyczny, są wspomnienia, są sylwetki osób, które swoim słowem kładły kamień węgielny pod krakowskie pismo. Ale to tylko wstęp. Całość specjalnego dodatku przybrała formę „Raportu z przyszłości” i jest pisana z perspektywy roku 2045, czyli roku 100-lecia „Tygodnika Powszechnego”. Dodatek nie zawiera jednak planów rozwoju pisma, jest świetnie napisaną wizją przyszłości naszego świata, z konsekwentnie podtrzymywaną perspektywą historyczną. Wachlarz tematów odzwierciedla główne pytania o dalsze losy ludzkości i naszej planety: świat, człowiek i przyroda, wiara, kultura.
Sam dobór autorów kolejnych tekstów daje gwarancję dobrego stylu i dziennikarskiej rzetelności (jestem świadomy wagi tego słowa w kontekście tekstów futurologicznych): Wojciech Jagielski, ks. Jacek Prusak, Piotr Sikora, Wojciech Brzeziński, Andrzej Chwalba, Michał Kuźmiński i wiele innych znakomitości. Do roli proroków zaangażowano także nieżyjących już autorów: Jerzego Turowicza, Stanisława Lema i ks. Józefa Tischnera, których teksty w „Tygodniku”, niekiedy sprzed kilkudziesięciu lat, sprawdziły się w kolejnych dziesięcioleciach jako trafne prognozy. W „Raporcie z przyszłości” znajdziemy informacje o tym, jak zmienia się klimat Ziemi, jakie nastąpiły na niej zmiany demograficzne i polityczne, co dał nam rozwój coraz to nowszych technologii, w którym kierunku rozwinęła się medycyna, jest nawet relacja z trzeciego soboru watykańskiego i wzmianka o tym, że prezydentem USA został były zawodnik MMA.
Źródłem ciekawych wniosków dla instruktorów harcerskich, a więc osób działających w strukturze organizacyjnej, ale urzeczywistniających precyzyjnie określoną ideę wychowawczą, są teksty poświęcone wierze chrześcijańskiej oraz kościołowi katolickiemu. Zdając sobie sprawę z delikatności tego zagadnienia i ryzyka traktowania go jako zwierciadła innych procesów społecznych, zwrócę jednak uwagę na szalenie istotne zjawisko: ludzie przyszłości (nie tak znowu odległej) szukają istoty swojej idei, a mając świadomość, że nie mają nawet chwili do stracenia, coraz odważniej odwracają się od skostniałych instytucji i formalnych struktur, w których coraz więcej rytuału, a coraz mniej idei, której miały służyć. Zachęcam do lektury artykułu Piotra Sikory „Dziennik Teologiczny A.D. 2045”. Nie chcąc zdradzać szczegółów, napiszę tylko, że tekst jest zbiorem świetnie poprowadzonych wątków: powrotu chrześcijan do pism i nauk z pierwszych wieków po Chrystusie, rozważań na temat roli chrześcijanina w otoczeniu przyrody, codziennego stylu życia, w tym na przykład jedzenia mięsa, coraz silniejszej woli odkrywania tego, co jest autentyczną ścieżką rozwoju duchowego i odrzucania tego, co jest nie tylko nazbyt rozbudowanym rytuałem, ale też powodującym wiele krzywd zbiorem zakazów i nakazów. Jako mały smaczek zdradzę, że z perspektywy 2045 roku autor pisze między innymi o tym, że górale „już nie wytrzymali i przegonili księży ciupagami”.
Jaki wniosek z tej lektury można sformułować dla harcerstwa?
Najważniejszy jest taki, że warto wysilić się i spróbować spojrzeć na nasz ruch z historycznej perspektywy. Nie tylko tej przeszłej, ale podobnej do tej, którą przyjęli autorzy „Tygodnika Powszechnego”: jakie będzie harcerstwo za 25 lat? co będzie dawało społeczeństwu? w jaki sposób będzie wzbogacać system powszechnej edukacji? i czy liczebnie harcerstwo choć trochę zbliży się do powszechności? Najlepiej, gdyby był to myślowy wysiłek całej kadry instruktorskiej ZHP z dosłownie potraktowaną naczelną rolą władz naczelnych. Wtedy będzie można przejść do pytania praktycznego: czy już teraz budujemy harcerstwo takie, jakie chcemy widzieć za 25 albo za 40 lat? Czy nasza codzienność, nasze mechanizmy i przyzwyczajenia w działaniu przybliżają nas czy oddalają od tej wizji? Czy budowana z mozołem organizacja, łącznie z jej materialnym zapleczem, pozwoli przyspieszyć rozwój wychowawczego ruchu, czy okaże się ciężarem i zostanie oddolnie „przegoniona ciupagami”?
Miesięcznik „Czuwaj” obiektywnie przedstawia złożoną harcerską rzeczywistość i sądzę, że także jest dobrym miejscem stawiania pytań na temat przyszłości naszego ruchu. Sam przez kilka lat byłem we władzach naczelnych Związku i mam w głowie zalążki odpowiedzi. Tym razem wolę jednak poprzestać na samych pytaniach albo nawet ograniczyć się do zachęty, żeby przeczytać „Raport z przyszłości” i spróbować zapożyczyć od autorów „Tygodnika Powszechnego” tę świetną historyczną perspektywę – coś, co można spokojnie kopiować, zabierać i naśladować. Naprawdę warto!
Thank you for your sharing. I am worried that I lack creative ideas. It is your article that makes me full of hope. Thank you. But, I have a question, can you help me?