To ciekawe, że 42 Zjazd ZHP dwa razy zajął się tym samym punktem statutu i w dwóch różnych uchwałach go zmienił. Może to dlatego, że to jedne z najważniejszych przepisów – które bardzo dobitnie określają, definiują charakter naszej organizacji? Nałożenie tych dwóch zmian na siebie sprawia, że mamy takie oto nowe brzmienie § 2 ust. 2: ZHP jest dobrowolnym stowarzyszeniem otwartym dla wszystkich bez względu na płeć, wiek, pochodzenie, rasę czy wyznanie bądź jego brak.
Dobrze brzmi, prawda? No… nie do końca to prawda… Uważni instruktorzy, w szczególności statutowi pasjonaci, zauważą, że w przytoczonym cytacie coś dodałem. Dodałem słowo „wiek”. Nie, nie mamy w naszym statucie zapisanej otwartości ze względu na wiek. Ale po ostatnim zjeździe zastanawiam się, czy to by nam się nie przydało. Bo ze stosunkiem do instruktorek i instruktorów właśnie ze względu na ich wiek mamy chyba problem. I to w dwie strony.
Widać u nas przejawy adultyzmu, a więc postrzegania naszych młodych instruktorów jako osób niedojrzałych – nie ze względu na ich postępowanie, w szczególności porażki czy błędy, ale tylko ze względu na wiek, co oczywiście wynika ze stereotypowego spojrzenia na młodych i przekonania, że doświadczenie życiowe (będące związane z wiekiem) sprawia, że starsi zawsze wiedzą lepiej, zawsze zrobią lepiej, a młodzi… no cóż, niech się uczą, niech nabywają doświadczeń. Przesadzam? A czymże innym niż przejawami adultyzmu są głosy (najczęściej kuluarowe), że Martyna jest za młoda na naczelniczkę? Czymże innym jest zadane wprost na forum pytanie o jej doświadczenia? No przecież wiadomo, że nie ma ich tak dużych, jak (znacznie starsza) większość delegatów, którzy mogą się poszczycić nawet kilkudziesięcioletnim dorobkiem zawodowym. I niby mówimy, że to organizacja młodych, że trzeba młodym oddać możliwość wpływania na ich organizację, no ale jednak naczelniczka jest za młoda…
Ale jest też przeciwny problem – mamy także liczne przejawy ageizmu – dyskryminującego (na szczęście głównie w słowach) traktowania starszych instruktorów. Bo nim właśnie są stwierdzenia typu: „on jest za stary do władz”, „dajcie kandydować młodym” i tak dalej… To właśnie ageizm, gdy wprost mówi się starszym pokoleniom instruktorskim, nawet już 30+ (sic!): „wy jesteście już niepotrzebni”.
Otóż nie! Rzecz w tym, że i młodzi, i starsi są naszej organizacji bardzo potrzebni, a ich – trochę to technicznie zabrzmi – przydatność dla Związku winna być określana wyłącznie na podstawie kompetencji, a nie wieku. Może więc warto wziąć na serio ideę zjazdowej uchwały na temat dialogu międzypokoleniowego? I przyjąć za oczywisty zarówno pogląd, że ZHP to organizacja ludzi młodych (i ich potrzeby, ich dobro są najważniejsze), jak i ten, że jest w organizacji miejsce dla każdego, kto jest w stanie i chce jej coś dać –bez względu na wiek.
W moim instruktorskim życiu miałem okazję prowadzić wiele zespołów: komend, komisji i innych. Starałem się zawsze konstruować je w miarę możliwości w ten sposób, aby znalazły się w nich osoby z różnych instruktorskich pokoleń. Bo każde pokolenie ma inne doświadczenia, a tym samym inną perspektywę – a dopiero miks różnorodnych spojrzeń na współczesne harcerstwo, na problemy konkretnych jednostek daje szansę na sensowną i bezpieczną pracę, na harmonijny rozwój organizacji.
Niech więc wiek naszej kadry będzie traktowany zawsze jako atut! Łączmy instruktorskie pokolenia dla dobra ZHP!