Felietony O lepsze harcerstwo

Odejścia

To przykre. A może nie – raczej skłaniające do refleksji, zadumy. Zwykle wzbudzające we mnie ambiwalentne emocje. Z jednej strony – smutno, trochę żal przeżytych lat, wspólnych kursów, działań, żal więzi i tego wszystkiego, co łączyło. Z drugiej zaś – staram się zrozumieć, a przede wszystkim uświadomić sobie, że każdy inaczej układa sobie życie, coś kiedyś kończy, czasem po to, aby móc zacząć coś nowego, aby z pełną energią otworzyć się na nowe wyzwania. Oddać się czy to nowej pasji, czy pracy, w której lubi spędzać cały dzień, czy rodzinie, skoro właśnie urodziły mu się trojaczki…

Nachodzą mnie rozmaite myśli, gdy widzę co jakiś czas w mediach społecznościowych, jak ktoś z moich znajomych, mogę nawet rzec – harcerskich przyjaciół, melduje wszem i wobec, że oto żegna się z harcerstwem. Zwykle temu komunikatowi towarzyszy zdjęcie – wspomnienie z jakiegoś ważnego harcerskiego wydarzenia albo fotka pięknie złożonego w kostkę munduru, odkładanego właśnie do szafy. Czasem może to być zdjęcie zupełnie nieharcerskie, pokazujące „nowe życie” – to poza harcerstwem.

Można powiedzieć, że to normalne – jedni odchodzą z organizacji, inni zaś przychodzą. To prawda. Jednak ważne są przy tym dwie rzeczy.

Po pierwsze – że ten naturalny proces czasem jest naprawdę niekorzystny dla organizacji: gdy odchodzą doskonali harcmistrzowie, wybitni instruktorzy, którzy dali sporo organizacji i jeszcze mogliby dać wiele. No po prostu szkoda!

Po drugie – istotne jest, dlaczego odchodzą. Zawsze wczytuję się dokładnie w te pożegnania, ponieważ często można znaleźć w nich odpowiedź na to pytanie. Gdy widzę, że przed kimś są nowe wyzwania życiowe, to sytuacja jest jasna, to rozumiem – przecież jest to zwyczajna zmiana priorytetów życiowych. Czasem jednak, zwłaszcza gdy jeszcze z kimś porozmawiam i dowiem się więcej, dostrzegam powody niepokojące…

Niepokoi mnie myślenie typu: „okazuje się, że poza ZHP też jest życie” i taki przekaz, jakby komuś zrobiło się lżej na duszy, bo oto wyzwolił się z jakiejś sekty. Myślę sobie wtedy, że ktoś tę osobę skrzywdził, może na kolejnych funkcjach wyciskał jak cytrynę, nie nauczył albo nie pozwolił łączyć jej różnych sfer życia. Szkoda, po prostu szkoda.

Ale nie tylko niepokoi mnie, ale złości, a nawet doprowadza do wściekłości, gdy okazuje się, że ktoś odszedł, bo harcerstwo nie dawało mu już satysfakcji, a wręcz dołowało, najczęściej za sprawą konkretnych osób. Bo ktoś był złośliwy, bo ktoś chciał udowodnić, że ma władzę, wie lepiej i może wszystko… i tak dalej. Pojawia się nawet zapis, że kilka ostatnich lat zostało zmarnowane. Znamy to dobrze. Szkoda, po prostu szkoda.

Każdy z nas ma swoje życie, każdy wybiera i zmienia w nim swoje priorytety. Czasem jest w tym życiu miejsce na harcerstwo, a czasem nie ma. Cóż, po prostu życie…

hm. Grzegorz Całek

0 0 votes
Article Rating
Grzegorz Całek
harcmistrz | redaktor naczelny CZUWAJ | przewodniczący KSI przy GK ZHP
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments