Felietony Z morza widać lepiej

Gorące lato

Za nami gorące lato. Tak gorące, że gorętszego chyba nie było od kiedy mierzymy temperaturę. Światowa Organizacja Meteorologiczna, która jest agendą ONZ, 6 września tego roku ogłosiła, że ostatnie trzy miesiące były najgorętsze w historii. „Globalne temperatury powierzchni mórz utrzymują się na bezprecedensowym poziomie już trzeci miesiąc z rzędu, a zasięg lodu morskiego na Antarktydzie pozostaje na rekordowo niskim poziomie jak na tę porę roku”. [1]
W Polsce ciągle mamy umiarkowany klimat, nie doświadczyliśmy tego lata ekstremalnych zjawisk pogodowych. Nas upały na świecie nie dotyczą. Czy na pewno?

Gorące lato 2023
Na skutek suszy i fali upałów w Panamie obniża się poziom wody w jeziorze Gatun. Jest to jezioro, które stanowi dużą część Kanału Panamskiego. Woda w jeziorze Gatun do tej pory była zasilana z kilkudziesięciu rzek, z których większość, na skutek długotrwałej suszy, zwyczajnie wyschła. Statki które przepływają przez Kanał Panamski, za pomocą śluz są podnoszone do poziomu jeziora Gatun, przepływają je, a następnie są kolejnymi śluzami obniżane do poziomu oceanów i w ten sposób dokonuje się przekroczenie tego kanału. Śluz jest w sumie 12, a dotychczasowe maksymalne zanurzenie statków wynosiło 15 metrów.

W związku z tym, że wody w jeziorze Gatun jest mniej, ograniczono zanurzenie statków do 13 metrów. A to oznacza, że np. kontenerowce czy tankowce zabierają od 10 do 20% mniej ładunku. A to z kolei oznacza, że jednostkowy koszt frachtu rośne. Obecnie cena transportu pojedynczego kontenera na tej trasie wzrosła nawet o 300 dolarów. To z kolei przekłada się na podniesienie cent transportowanych dóbr, a w efekcie na wzrost inflacji w USA.

Do tego wszystkie 12 śluz jest zasilane wodą z jeziora Gatun. O tym decyduje fizyka, bo w procesie śluzowania woda przelewa się z punktu wyższego do niższego. A więc proces śluzowania dodatkowo pozbawia jezioro wody. Dlatego, operator kanału postanowił ograniczyć liczbę śluzowań z 35 do 30 dziennie. Przed wejściem do Kanału Panamskiego rośnie kolejka statków czekająca na śluzowanie, a eksperci od logistyki obawiają się zakłócenia łańcucha dostaw.

Pogłębienie kanału nie wchodzi w grę, gdyż jezioro Gatun ma skaliste dno. Alternatywna trasa z Pacyfiku na Atlantyk wiedzie wokół przylądka Horn i jest o 15.000 kilometrów dłuższa od tej przez Kanał Panamski.
I tak oto, okazuje się, że susza w Panamie, w naszej globalnej wiosce połączonej drogami wodnymi, może wpłynąć na cenę towarów w Europie.

Susze dotknęły też sporą część naszego kontynentu. Na przełomie lipca i sierpnia media wręcz prześcigały się w informowaniu o pobiciu kolejnych rekordów ciepła. W Bolonii zanotowano 39 stopni Celsjusza. Chwilę później w Rzymie 41 stopni, na Majorce 43, w La Palma 44! W małym miasteczku w Katalonii 45,3 a w Atenach w Grecji 46,4! Wszystkie pomiary wykonano w cieniu, na wysokości 2 metrów. Lipiec w Grecji był, oczywiście, jak w wielu innych miejscach, rekordowy pod względem temperatury w historii pomiarów.
Te wzrostu nie były wynikiem jakiejś anomalii. Europejska Agencja Środowiska (EAA) we wrześniu 2023 raportowała, że skrajne zjawiska pogodowe będą się utrzymywać w kolejnych latach.

Oprócz upałów nie zabrakło innych zjawisk ekstremalnych. Grecja, Włochy, Hiszpania i Portugalia dosłownie płonęły. Pożary trawiły kontynent, ale też greckie wyspy. W ogniu było Rodos, Kreta, Korfu, Kos i Wyspy Jońskie.
Wskutek dużych różnic temperatur przesuwające się niże wywoływały obfite opady deszczu. W maju 2023 roku we Włoszech mieliśmy do czynienia z nawalnymi ulewami powodującymi powodzie. Te w rejonie Raweny, Boloni, Faenzy i Ceseny spowodowały ogromne straty w rolnictwie, co znowu podniesie ceny żywności i wpłynie na inflację. W rejonie tym spadło 250 l. wody na metr kwadratowy. Dużo?

W innym miejscu, w Grecji, we wrześniu 2023 odnotowano największą powódź od 90 lat. Z zagrożonych terenów ewakuowano 2.800 osób.
Ale to wszystko nic wobec tego, co się wydarzyło w Słowenii. Pod wodą znalazło się prawie 2/3 powierzchni kraju. 400 domów zostało trwale zniszczonych, woda zabrała 7 ważnych dla transportu mostów. Słowenia nie była w stanie poradzić sobie sama z klęską żywiołową, zwróciła się o pomoc do Unii Europejskiej i NATO. W mechanizmie pomocowym, na miejscu pomagały ekipy ratownicze z 10 krajów, w tym z Polski.
Ta sama powódź, która zalała Słowenię pustoszyła również sąsiednią Chorwację.

Z powodziami zmagano się też na innych kontynentach.
W Chile, gdzie 19 a 21 sierpnia spadło miejscami 372 l. deszczu na metr kwadratowych, ewakuowano z powodu powodzi 30 tys. ludzi. W Indiach, w lipcu z New Dheli z powodu powodzi na rzece Jamury ewakuowano 30 tys. W Pakistanie powódź na rzekach Rawi i Satleż spowodowała konieczność ewakuacji 14 tys. ludzi.

W ogóle w Azji, tego lata zanotowano 81 katastrof wywołanych przez ekstremalne zjawiska pogodowe, w tym tajfuny.
Jeden z nich, Tajfun Khanun spowodował konieczność ewakuacji obozu Światowego Jamboree Skautowego w Korei. Ciekawe może być to, że tajfuny na półwyspie koreańskim pojawiają się wprawdzie co roku, ale ich prędkość rośnie wręcz z roku na rok. Średnia z maksymalnych prędkości wiatru tajfunów w Korei w 2019 roku miała 145 km/h, w 2020 to było już 185 km/h, w 2021 wartość ta wyniosła do 175 km/h, by w 2022 roku osiągnąć 239 km/h. Tegoroczny Khanun wiał z maksymalną prędkością 220 km/h, ale nie był to ostatni tajfun w Korei w tym roku, więc to się jeszcze może zmienić.

To, że tajfuny i ekstremalne zjawiska pogodowe w Korei tak przyspieszą było nie do przewidzenia w 2017 roku, kiedy podejmowano decyzję o lokalizacji Jamboree w Korei.
Wydarzenia w Korei dotknęły 40 tys. uczestników Światowego Jamboree Skautowego, w tym 530 osobową reprezentację Polski.

Jakie więc wnioski możemy wyciągnąć ze zjawisk jakich doświadczyliśmy latem 2023?
Rząd w Korei, która jest jednym z największych emitentów CO2 do atmosfery, deklaruje, że do 2030 roku Korea osiągnie zerową emisyjność. Może tam łatwiej o takie deklaracje, bo przez ostatnie lata ludność tego kraju fizycznie doświadcza zmian klimatu.
Co my możemy zrobić?

Może przygotować się do rosnących temperatur?
W 2021 roku medyczne czasopismo The Lancet opublikowało raport z badań z których wynika, że organizm ludzki już w temperaturze od 23 stopni przechodzi „łagodne obciążenie cieplne przy wysokiej wilgotności lub od około 27°C przy niskiej wilgotności. Przy średniej wilgotności obciążenie cieplne uważa się za silne (lub poważne) w temperaturze 32°C, bardzo silne (lub bardzo poważne) w temperaturze 36°C i ekstremalne w temperaturach wyższych niż 40°C ” [2]. Pamiętajmy, że temperatury powyżej 40 stopni latem tego roku były w zasadzie normą na południu Europy.
Więc przygotować się na wzrastające temperatury się nie da.

Może więc znaleźć dobre miejsce na przetrwanie upałów?
Będzie z tym coraz ciężej.
Naukowe czasopismo Nature, już w 2017 roku donosiło że „(…) koło 30% światowej populacji jest obecnie narażonych na warunki klimatyczne przekraczające ten śmiertelny próg przez co najmniej 20 dni w roku. Przewiduje się, że do 2100 r. odsetek ten wzrośnie do ∼48% w scenariuszu zakładającym drastyczną redukcję emisji gazów cieplarnianych i ~ 74% w scenariuszu rosnących emisji. Rosnące zagrożenie dla życia ludzkiego spowodowane nadmiernym ciepłem wydaje się obecnie prawie nieuniknione, ale ulegnie znacznemu pogorszeniu, jeśli emisje gazów cieplarnianych nie zostaną znacząco zredukowane.(…) ” [3]

No-go-zones, to nie będą dzielnice w Szwecji w których mieszka muzułmańska większość, a obszary, w których dosłownie nie da się żyć. W obszarach tych wysokie temperatury będą zabijały osoby, które się w nich znajdą. Z wniosków z Nature wynika, że pytanie dotyczy tego, czy w no-go-zones będzie mieszkało prawie 50% populacji Ziemi, czy prawie 75%.

Czy to oznacza, że za 20 lat będzie jeszcze gdzie organizować Światowe Jamboree Skautowe?
Dziś trudno sobie wyobrazić taki Zlot w np. Hiszpani, we Włoszech czy w Grecji. Obszary w których latem pogoda pozwala człowiekowi na normalne funkcjonowanie w granicach, które określono w czasopiśmie The Lancet kurczą się w zawrotnym tempie. Jak pokazuje przypadek Korei, podejmując decyzję o ulokowaniu miejsca Jamboree, nie jesteśmy do końca pewni jakie będą panowały w nim warunki za pięć lat. Świat się zmienia zbyt szybko. Więc ze znalezieniem miejsca na kolejne zloty będzie niemały kłopot.

I drugie pytanie, jak już znajdziemy miejsce, w którym będzie można bezpiecznie zorganizować taki Zlot, to jak zorganizować tak wielkie wydarzenie jakim jest Jamboree, jednocześnie spełniając cele zrównoważonego rozwoju ONZ? Przypomnę, że celem jest globalne ograniczenie emisji CO2 do atmosfery o blisko 50% w porównaniu z wartością emisji w 1990 roku do roku 2030 i do zera do roku 2050!
Tymczasem lotnictwo cywilne odpowiada za 13,4% emisji CO2 do atmosfery [4]. Jak pogodzić transport tysięcy uczestników Jamboree w jakiekolwiek miejsce na świecie z koniecznością ograniczenia emisji dwutlenku węgla?

Może trzeba szukać rozwiązań, podobnych to tych, które znaleźli organizatorzy Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie 2023? Pomni słynnego cytatu św. Jana Pawła II*, a może też encykliki papieża Franciszka z 2015 roku „Laudato Si” poświęconej trosce o środowisko naturalne, napisali w „Podręczniku Pielgrzyma”, aby w celu zrekompensowania śladu węglowego uczestnicy Światowych Dni Młodzieży powstrzymali się przez rok od jedzenia mięsa. Ma to sens o tyle, że produkcja mięsa odpowiada za ok. 18% emisji CO2. Ograniczenie spożycia mięsa przyczynia się do ograniczenia emisji tego gazu.
Organizatorzy ŚDM nie napisali jednak, co mają zrobić osoby, które już są na diecie wegetariańskiej lub wegańskiej. W jaki sposób te osoby mają równoważyć ślad węglowy?

Niezależnie od tego pytania, wydaje się, że pomysł organizatorów ŚDM idzie w dobrym kierunku. Umówić się na działanie, które zrekompensuje planecie naszą aktywność. Może i my powinniśmy je zadawać i poważnie się nad nim zastanawiać? Ograniczenie mięsa w diecie uczestników Zlotu? Namawianie uczestników z Europy do przyjazdu na Zlot komunikacją lądową i/lub morską? Radykalna rezygnacja z plastiku u dostawców żywności na Zlot?

Coś jest, a później tego nie ma.
Niestety świat idzie w takim kierunku, że coraz częściej będziemy doświadczali uczucia straty. Utraty czegoś co mieliśmy, a na skutek zmian klimatu już tego nie mamy.
Ludzie w niektórych krajach południa mieli uprawy, swoje pola na których produkowali żywność, a już tego nie mają. Musieli je porzucić, bo niektóre obszary pustynnieją.
W Indonezji, tygrysy sumatrzańskie miały swój rezerwat na wyspie Betet. Wsypa ta znajduje się już metr pod wodą, zniknęła w 2020 roku. Nie ma rezerwatu, nie można tam podziwiać tygrysów żyjących na wolności.
Mieszkańcy wyspiarskiego państwa Tuvalu mieli swoje domy i swoje państwo. Dziś na mocy specjalnego porozumienia z rządem Nowej Zelandii mieszkańcy Tuvalu ewakuują się na jej terytorium. Umowa przewiduje, że każdego roku 75 obywateli tego małego, wyspiarskiego kraju znajdzie schronienie w Nowej Zelandii. Siedemdziesiąt pięć osób rocznie traci coś bezpowrotnie.

Ktoś w tym roku poradził mi, bym swoje marzenie żeglugi dookoła Sardynii realizował jak najszybciej, bo może za 5 – 7 lat nie będzie to już możliwe. Będzie za gorąco, bym mógł mieć przyjemność z leniwego zwiedzania włoskiej wyspy.

Czy można to jakoś zatrzymać?
Chyba jeszcze można. Pewności nikt nie ma, ale może gdybyśmy przestali podgrzewać atmosferę, a więc zaprzestali emisji CO2, to może klimat uregulowałby się na poziomie na jakim jest. Bo na cofnięcie skutków działań człowieka chyba nie ma co już liczyć. Ale wymagałoby to od nas wiele wyrzeczeń i ograniczeń.
Może rezygnacji z wakacji, transportu samochodowego, spożycia mięsa? Nie wiem, czy jako ludzkość jesteśmy na to gotowi. Wiadomo, że dla niektórych mięsko na każdy posiłek ważniejsze jest niż przetrwanie ludzi na planecie.

Niektóre zmiany są nieodwracalne. Pytanie, czy z czasem zmiany klimatu nie zabiorą nam więcej, na przykład Jamboree?

Sail-ho!

* „Efekt cieplarniany osiągnął krytyczne rozmiary na skutek ciągłego rozwoju przemysłu, wielkich aglomeracji miejskich i zwiększonego zużycia energii. Odpady przemysłowe, gazy produkowane przy spalaniu kopalin, niekontrolowane wycinanie lasów – wszystko to, jak wiadomo, ma szkodliwy wpływ na atmosferę i na całe środowisko naturalne. Kryzys ekologiczny – powtarzam – jest problemem moralnym”. św. Jan Pawłeł II, wypowiedź z 1990 r.

5 1 vote
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments