Felietony Pół wieku

Dzień Myśli

Dla niektórych bardzo dawno temu, dla mnie wcale nie tak dawno, gdzieś na początku lat osiemdziesiątych minionego wieku w naszym szczepie otworzyliśmy się na kontakty z kilkoma środowiskami skautowymi. Z Norwegii, Irlandii Północnej, Luksemburga… Były to czasy, kiedy nikt nie sądził, że będziemy mieli szanse formalnie wrócić do światowego ruchu skautowego, ale nasza szczepowa współpraca rozwijała się…

Wtedy to, dziś wiem, że bardzo późno, dotarła do nas wieść o dorocznym – skautowym i harcerskim – Dniu Myśli Braterskiej. W tamtych czasach władze naszego związku też zauważyły, że można współpracować nie tylko z organizacjami pionierskimi na świecie, ale warto aktywniej korzystać z dorobku skautingu. Chcieliśmy przecież po okresie błędów i wypaczeń (ten nasz nieszczęsny HSPS) wrócić do ideałów prawdziwego harcerstwa. Nie da się ukryć, że wtedy, w roku 1981 i latach następnych, nasz szczep wyprzedzał inicjatywy całej organizacji. Nie, nie byliśmy w harcerstwie jedyni, ale w Warszawie, i to zupełnie oficjalnie, na pewno tak.

W harcerstwie DMB zaczynał być coraz bardziej popularny. Zbieraliśmy się na okolicznościowych zbiórkach, wysyłaliśmy życzenia do harcerskich i skautowych przyjaciół. Oficjalnie. Gdy naczelnikiem został hm. Ryszard Pacławski, a więc już w nowej politycznej rzeczywistości, przypomnieliśmy sobie, że to przecież święto skautek i harcerek, a jego głównym celem było nie tylko wspominanie założycieli skautingu i składanie sobie życzeń, ale przede wszystkim zbieranie czy też zarabianie pensów-grosików i przekazywanie ich na wspólny ogólnoświatowy fundusz WAGGGS.

Tak na marginesie, ponieważ nasz szczep, czyli 3 WDH im. ks. Józefa Poniatowskiego, jedno z najstarszych środowisk harcerskich Rzeczpospolitej, przyjaźnił się z wieloma instruktorami w kilku krajach europejskich, okazało się, że dla nich życzenia–pocztówki nie były częścią ich zwyczajów. Ale może trafiliśmy na drużyny mniej tradycyjne.

A co u nas z akcją zbierania środków na rzecz funduszu WAGGGS? W ZHP zaczęto zbierać środki, ale nie zdecydowano się jednak, by wspierać ruch skautek w Pakistanie czy Ugandzie. Myśmy postanowili zebrane środki przekazywać Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Od lat mieliśmy jako organizacja nad owym centrum patronat. Wydawało się, że można zastąpić idee WAGGGS naszymi polskimi. Zmieniono więc cel przekazywania pieniędzy, ale próbowano je zbierać. Akcja „Grosik” trwała jednak krótko, dwa czy trzy lata, i stopniowo w Polsce po latach DMB daleko odszedł od idei założycieli skautingu i harcerstwa, od koncepcji lady Olave czy Olgi Małkowskiej.

Nie będę opisywał minionych trzydziestu lat. Popatrzmy, jaką sytuację mamy dziś. DMB to dzień, w którym z jednej strony spotykamy się na przyjacielskich spotkaniach i cieszymy się z faktu, że jesteśmy razem w wielkim ruchu skautowym. Z drugiej strony promujemy propozycje programowe WAGGGS. Takie dotyczące globalnych problemów świata. Oczywiście przekazujemy sobie życzenia, przede wszystkim elektronicznie. Sobie i innym środowiskom. Tak się dzieje w drużynach, szczepach, hufcach. Pośpiewamy sobie, pogratulujemy, ucieszymy się, że jesteśmy tak wspaniali. Drużynowy, komendant hufca a może jakiś senior wygłosi gawędę, w której znajdzie się nawiązanie do rocznicy urodzin B-P i jego żony. Wręczymy też list gratulacyjny naczelniczki a może któryś z instruktorów otrzyma jakieś inne wyróżnienie.

Centralnym, najważniejszym wydarzeniem DMB stało się spotkanie przedstawicieli organizacji harcerskich i polskich organizacji skautowych u Protektora polskiego harcerstwa Prezydenta RP. Są życzenia, piosenki, ognisko przed pałacem prezydenckim. Miło i radośnie. Czy jednak harcerskie obchody Dnia Myśli mają jakikolwiek związek ze świętem, zapoczątkowanym przed II wojną światową?

Bo podstawowym, najważniejszym był przecież ów grosik. Czy będąc ponownie formalnie już tak długo w ruchu skautowym, nie powinniśmy wrócić do źródeł i powiedzieć sobie – nie spotkania w harcerskim czy instruktorskim kręgu powinny przede wszystkim mieć miejsce 22 lutego, lecz podjęcie się autentycznej służby – i to nie na rzecz drużyny czy hufca, ale na rzecz upowszechniania równości płci na świecie i rozwoju żeńskiego ruchu skautowego. Na szczęście już zaczynamy bardzo skromnie przypominać sobie o grosiku. O tym, jakie wielkie środki moglibyśmy zebrać, gdyby każda skautka, a dziś skaut, harcerka i harcerz przekazali ten jeden grosz, teraz byśmy pewnie powiedzieli – złotówkę – na fundusz skautek. Skromny apel w tej sprawie możemy przeczytać w tym numerze „Czuwaj”.

A co z uwielbianymi przez nas kominkami, ogniskami. Co z gawędami i piosenkami? Co z wyróżnieniami? Czy nie ma innych okazji, byśmy mogli się spotykać i świętować? Od lat skauci obchodzą dzień swojego patrona, jakim jest święty Jerzy – 24 kwietnia. Chyba o tym dniu zapomnieliśmy. Czy powszechnie pamiętamy o pierwszym rozkazie Andrzeja Małkowskiego 22 maja? A 1–2 listopada mamy rocznicę powołania ZHP w 1916 r. i rocznicę zjazdu lubelskiego w 1918. Czy nie mogłyby się któregoś z tych dni odbywać wszelkie ogólnopolskie uroczystości i radosne zbiórki?

22 lutego pieczmy, jak skautki w wielu krajach, ciasteczka i sprzedawajmy je, organizujmy inne kiermasze, aby zebrać środki na Fundusz Dnia Myśli – World Thinking Day Fund. I myślmy o globalnych problemach świata. Bo warto.

0 0 votes
Article Rating
Adam Czetwertyński
harcmistrz | zastępca redaktora naczelnego CZUWAJ | Hufiec Warszawa-Praga-Południe
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments