Ósmego marca 2020 r., w leniwą niedzielę spędzaną na harcerskich wyjazdach, w wolnej chwili, jak pewnie większość z nas, skrolowałem spokojnie fejsa. I pośród wielu sympatycznych życzeń z okazji Dnia Kobiet zobaczyłem obrazek na profilu ZHP z informacją, że dzisiaj powinniśmy robić sobie zdjęcia z ramionami ustawionymi w znak równości. W ten sposób podkreślając, że między kobietami a mężczyznami panuje równość. Zdjęcie, na którym znak równości wykonują niemal wszyscy członkowie GK i kierownicy wydziałów Głównej Kwatery, chwilę później również pojawiło się na Facebooku.
Dlaczego to takie ważne, by promować równość? Bo nie ma praktycznie żadnego powodu, dla którego miałoby tej równości nie być. Bo nikt normalny dzisiaj nie kwestionuje prawa kobiet do pracy w wybranym zawodzie, kandydowania na różne funkcje, zarabiania pieniędzy i samodzielnego rozporządzania nimi, zdobywania wiedzy, w tym studiowania na wyższych uczelniach czy wyboru partnera życiowego. A pamiętajmy, że jeszcze nie tak dawno kobiety takich praw były pozbawione. I pamiętajmy, że wciąż jeszcze zdarza się, że kwalifikacje kobiet są oceniane wyłącznie przez pryzmat płci oraz że – średnio – kobiety zarabiają o około 19% mniej niż mężczyźni. Czasem też przypisuje im się zachowania wynikające z kulturowego postrzegania roli kobiety, a nie z osobistych predyspozycji każdej z nich.
Pamiętajmy, że wciąż są kraje, gdzie kobieta nie może prowadzić samochodu, studiować, decydować o tym, z kim spędzi swoje życie i z kim będzie miała dzieci, mieć własnych pieniędzy, poruszać się bez asysty brata, męża lub kuzyna, siedzieć sama w kawiarni czy spacerować po mieście po zmroku. I nie są to kraje odległe.
Dlaczego o tym piszę? Bo na fb pojawiły się kolejne życzenia dla kobiet. Dwóch znanych mi członków prezydium Rady Naczelnej ZHP, w odróżnieniu od Naczelniczki, nie stawiają znaku równości między kobietami i mężczyznami. Mówią o tym, że każda płeć ma swoje role, swoje odrębne zadania, które – tak się dobrze składa – doskonale się uzupełniają. Piszą, że kobiety i mężczyźni są jak jeden organizm, w którym jedna ręka (prawa) jest „męska, zdolna do walki za innych i ojczyznę” i druga „ta lewa, żeńska, bliżej serca, wnosząca do organizacji tę pracę u podstaw, poczucie obowiązku, ładu, spokoju i pogody ducha”.
Tak więc, jak walczyć – to chłopcy i mężczyźni. A poczucie obowiązku, praca u podstaw, ład, spokój i pogoda ducha – to dziewczyny i kobiety.
A tymczasem patrzy na to wszystko XXI wiek i pokazuje nam, że życie wygląda inaczej niż przekonania dwóch członków Rady Naczelnej.
Urszula Brzezińska-Hołownia, żona jednego z kandydatów na urząd Prezydenta RP, służy w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim jako pilot myśliwca MIG-29.
W 2016 r., kpt. mar. Katarzyna Mazurek została mianowana dowódcą okrętu wojennego ORP „Lublin”. Mimo że jest kobietą! Obie te panie, zdaniem moich kolegów z prezydium Rady Naczelnej, nie powinny tego robić, bo przecież zdolna do walki za innych i ojczyznę jest tylko ta męska część ludzkości! Kto na to pozwolił!?
Albo taki Zbigniew Religa. Naprawdę potrzebne mu było, jako mężczyźnie, poczucie obowiązku, praca u podstaw? Przecież nie był kobietą! Jerzy Buzek jest na pewno mężczyzną? Jeśli tak, to skąd u niego ta pogoda ducha i ład?
Mógłbym oczywiście uśmiechnąć się pod nosem i temat zostawić. Nie poświęcać czasu na pisanie felietonu do „Czuwaj”. Ale sądzę, że problem, choć wygląda niewinnie, jest większy i wieloaspektowy.
Po pierwsze seksizm. Jedna z definicji seksizmu mówi, że seksizm to przekonanie, że zachowania jakiejś osoby powinny być dopasowane do jego płci. Innymi słowy seksizm to przekonanie, że jeśli ktoś ma jakąś płeć, to powinien zachowywać się w sposób ściśle określony, charakterystyczny dla tej płci. Dlatego przekonanie o tym, że kobiety są od poczucia obowiązku, ładu, spokoju i pogody ducha, a mężczyźni od walki – jest seksizmem.
Przekonanie o tym, że kobieta ma mieć zawsze złączone nogi, jest stworzona do opieki nad dzieckiem i gotowania, ma dbać o to, by ładnie wyglądać po to, by podobać się mężczyznom, ma lubić sprzątanie i się w tym odnajdywać – jest seksizmem.
Przekonanie, że są role, które nie przystają mężczyźnie (są niemęskie), jak projektowanie ubrań, pranie i prasowanie, przewijanie niemowlaka czy praca w przedszkolu – jest seksizmem.
Wiem, że koledzy chcieli dobrze. Że w żaden sposób nie chcieli umieścić seksistowskich życzeń na fanpage’u Rady Naczelnej. Tak się dzieje bardzo często i dlatego mówi się o seksizmie nieświadomym. Dzieje się tak wtedy, kiedy ktoś, zupełnie niechcący i nieintencjonalnie, rzuca seksistowskim tekstem, żartem, powiedzonkiem. Jak patrzę na siebie wstecz – przyznam, że też mi się to pewnie zdarzało, więc kamieniem w nich nie rzucę, ale dobrze by było, żebyśmy wszyscy mieli świadomość, że każda nasza wypowiedź, żart, pozornie niewinna uwaga, może kształtować niepożądany obraz świata.
Jest też i drugi wymiar. Nie od października 2019 r., kiedy odbył się nadzwyczajny zjazd ZHP, wiemy, że na linii Rada Naczelna – Główna Kwatera nie płyną dobre fluidy. Oczywiście podtrzymuję tezę, że nieporozumienia między RN a GK mają charakter systemowy, wtłacza nas do konfliktu taka a nie inna konstrukcja Statutu ZHP i pewnie poświęcę temu nie jeden tekst. Niemniej w tym wypadku mam wrażenie, że oprócz problemów strukturalnych mamy jeszcze konflikt, który powoduje różnica pokoleniowa między GK a kierownictwem RN.
Znak równości stawiany przez Naczelniczkę pomiędzy kobietami a mężczyznami jest autentycznym przekonaniem 20- i 30-latków, że ta równość powinna istnieć. Dla pokolenia ludzi urodzonych na przełomie wieku równość między płciami jest czymś oczywistym, poza dyskusją. Dla pokolenia dzisiejszych 40- i 50- latków równość między płciami nie jest oczywista. W większości wychowani zostaliśmy jeszcze na mitach mówiących o tym, że jak mężczyzna – to waleczny rycerz na białym koniu, a jak kobieta – to śliczna królewna, której zadaniem jest leżeć i pachnieć, ofiarująca siebie (i swą wolność) owemu rycerzowi. Część z naszego pokolenia traci dziś porozumienie z pokoleniem młodszym. Łatwiej nam przypisać role typowe dla mężczyzn i typowe dla kobiet, choć te role pozostają wyłącznie w sferze osobistych przekonań.
Może więc jest tak, że kuleje między nami jakiś dialog międzypokoleniowy? Choć jak mało która organizacja w Polsce mamy możliwości prowadzenia takiego dialogu i w wielu miejscach go przecież prowadzimy! Może całkiem poza praktyką pozostaje zasada wzajemności, mówiąca o tym, że wszyscy oddziałujemy na siebie nawzajem. Jakkolwiek na to nie patrzeć, zaczynamy się nie rozumieć. Operujemy innymi wzorcami, inaczej definiujemy te same pojęcia.
A przecież obszarów, gdzie może nastąpić konflikt wartości na podłożu pokoleniowym, jest więcej! Mamy otwartą kwestię mundurów galowych (temat grzany głównie przez druhów 40+), oficjalnego przyznania, że harcerzem może być ateista, stosunku do religii, który jest zupełnie inny u większości osób do czterdziestki i większości osób po czterdziestce, postrzegania roli promocji i dbania o wizerunek organizacji (potwór pijar) czy nawet sprawy tatuaży! Tatuaże dla pokolenia 40+ kojarzą się z subkulturami więziennymi, często budząc niepokój i odrazę, a dla dwudziestolatków są ozdobą ciała lub przesłaniem do otoczenia jakiegoś komunikatu. Mam poczucie, że bardzo wiele naszych konfliktów ustawia się na linii pokoleniowej. Przeważnie są to konflikty w sferze wartości, bo jeśli coś dzieli pokolenia, to właśnie ten system.
Na koniec chciałbym złożyć spóźnione życzenia z okazji Dnia Kobiet wszystkim moim koleżankom z ZHP. Chciałbym Wam życzyć, byście mogły żyć w społeczeństwie i w organizacjach, w których nikt nie będzie definiował za Was Waszych ról. W których będziecie mogły bezpiecznie dobierać sobie funkcje i rodzaj pracy zgodny z tym, w czym czujecie się dobrze, co rozwija Wasze pasje, co daje Wam poczucie spełnienia, a nie w zgodzie z oczekiwaniami i przekonaniami Waszych kolegów. Może to być opieka nad niemowlakami czy mycie okien. Może to być dowodzenie bronią torpedową na okrętach podwodnych lub praca operatora maszyn budowlanych. Ważne, by to wychodziło od Was i było dyktowane tym, co jest w Was, a nie tym, przez jaki rodzaj odmienia się Wasze imię.
Czuwaj – Ahoj!
Dziękuję za podjęcie tematu! Od siebie dodam jeszcze, że pod wpisem Rady Naczelnej rozpętała się dość gorąca dyskusja, a spod klawiatur dystyngowanych harcmistrzów i podharcmistrzów pełniących wysokie funkcje popłynęły przekleństwa i porównania do „komuchów”, że już nie wspomnę o powtarzanym na zasadzie kopiuj-wklej argumencie że tekst jest piękny i świetny, tylko trzeba umieć czytać ze zrozumieniem. Niestety, sporo pogardy i erystyki — a Druh Przewodniczący zdecydowanie potępił takie strategie dyskusji w swoim komentarzu do Prawa! Ale w dyskusji ze „strony 40+” padł jeden ważny postulat, pod którym i ja podpisuję się obiema rękami — należy oddzielić wartości wychowawcze harcerstwa od prywatnych poglądów na moralność i estetykę. Jeżeli się to zrobi, spora część naszych problemów po prostu zniknie (Bóg w Przyrzeczeniu jest, ale to niekoniecznie Bóg chrześcijan; z drugiej strony, nie ma ani słowa o zakazie tatuaży), a o innych będzie można… Czytaj więcej »
Dziękuję za życzenia, niestety same życzenia nie wystarczą. By być faktycznie równe mężczyźni wokół nas muszą zmienić swoje postawy i wykonywać co najmniej połowę obowiązków domowych i opieki nad dziećmi. Przykładowo walczcie o równy urlop tacieżyński byście mieli choćby szansę współdzielić obowiązki.
Myślę, że akurat walka o urlop tacierzyński leży daleko poza zakresem statutowych możliwości ZHP…