Rożności

640 dni ciszy


Jest niedziela rano. Właśnie świta 13 grudnia 2020 roku. Zaczyna się 641 dzień, od kiedy my – instruktorzy Chorągwi Stołecznej – nie mamy jednego ze swoich reprezentantów w Radzie Naczelnej ZHP. Przedstawiliśmy już dwie bardzo różne kandydatury. Nasze wysiłki niewiele zmieniły. Poczucie niesprawiedliwości i walki z niesprawnym systemem uruchomiło wspólnotę instruktorską, która zebrała ponad 200 podpisów od harcmistrzów, podharcmistrzów i przewodników z Chorągwi Stołecznej pod otwartym apelem o spotkanie z przedstawicielami rady. Najwyższa pora przyjrzeć się przyczynie wszystkich kłopotów i czy mamy jeszcze szansę wyjść z tego impasu z twarzą.

 

OGÓLNOPOLSKA RADA I OGÓLNOPOLSKI PROBLEM

Chorągiew Stołeczna nie jest jedyną, która zderzyła się z niemożnością wyboru swojego reprezentanta do Rady Naczelnej. Podobny los spotkał instruktora Chorągwi Gdańskiej – hm. Artura Lemańskiego, a obecnie na rekomendację czeka jeden wakat z Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej. Zaś chorągwianych wspólnot instruktorskich, których dotknął problem nowego podejścia rady do uzupełniania swojego składu było jeszcze więcej. Sytuacja ta trwa od niemal dwóch lat.

W Radzie Naczelnej ZHP – władzy, do której tak trudno obecnie dołączyć, zasiadają instruktorzy z całej Polski. Od dawien dawna dbaliśmy o to, żeby jej członkowie mieli na względzie dobro całej organizacji, a zarazem chcieliśmy, by mieli poparcie i silny związek ze swoim środowiskiem. Tak by góra (władza naczelna) nie była oderwana od dołu – gromad, drużyn i codziennej harcerskiej pracy.

Takie założenie doprowadziło do zwyczaju, wedle którego na forum każdej chorągwi wybieraliśmy instruktorów–kandydatów do Rady Naczelnej, a Zjazd czy Rada Naczelna swoim głosowaniem potwierdzały te rekomendacje. Czy zdarzały się kandydatury mniej lub bardziej pasujące radzie? Z pewnością. Nikomu jednak nie przychodziło do głowy, by, ignorując decyzje wspólnot poszczególnych chorągwi, odrzucać kolejnych kandydatów i uniemożliwiać uzupełnienie wakatu. Dawniej, nawet przy sporych różnicach charakterów i poglądów, dość sprawnie potwierdzano rekomendacje w głosowaniu, spisywano odpowiednią uchwałę i proszono nowych członków o podjęcie pracy w jednej z komisji rady.

 

MAŁA ZMIANA, WIELKIE KONSEKWENCJE

Żeby zrozumieć zmianę, przez którą członkowie Rady Naczelnej odrzucają kolejnych kandydatów Chorągwi Stołecznej, musimy przenieść się w czasie aż do obchodów stulecia ZHP. W lipcu 2018 r. w Lublinie obradowała Rada Naczelna ZHP. Gdy zajrzymy do protokołu tego spotkania, znajdziemy pierwsze głosy z wewnątrz tej władzy mówiące, że uzupełnienie wakatu do Rady Naczelnej powinno podlegać tym samym regułom, co wybory do pozostałych władz ZHP. Wówczas przewodniczący ZHP hm. Dariusz Supeł zaproponował, żeby wyboru hm. Dariusza Zajączkowskiego z Chorągwi Ziemi Lubuskiej dokonano jeszcze według dotychczasowych zwyczajów. Rada się zgodziła, zagłosowała jawnie i potwierdzono wszystko uchwałą. Było to ostatnie przyjęcie członka rady „po staremu”.

Przewodniczący powrócił do tematu po pół roku. Członkowie rady argumentowali, że zmiana jest oczywista i będzie niosła z sobą potencjalne korzyści. Jeśli uzupełnianie wakatu to wybory do władz, to obowiązują w nich ograniczenia wynikające z dokumentów związkowych. Przede wszystkim zapisy § 37 Statutu ZHP – od konieczności opłacenia składek, przez zastrzeżenia np. dotyczące prawomocnego wyroku, aż po zakaz łączenia określonych funkcji. Niby wszystko to było już domyślnie przestrzegane, ale w duchu porządkowania dokumentacji i prawidłowego stosowania prawa członkowie rady zgodzili się od tej pory traktować uzupełnianie wakatów do rady na równi z pozostałymi wyborami.

Brzmi prosto? To zapinamy pasy, bo od tego momentu zaczynamy ryzykowną jazdę w dół! Otóż decyzja rady miała efekt uboczny, którego najzwyczajniej w świecie gruntownie nie przemyślano. Zgodnie z § 38 Statutu ZHP Wybory do władz odbywają się w głosowaniu tajnym, chyba że uprawnieni do głosowania jednogłośnie postanowią inaczej. Nagle zmiana postrzegania wyborów do rady zmieniła głosowanie z jawnego potwierdzania rekomendacji chorągwi na tajny wybór. Brak głębszego przemyślenia i jakichkolwiek działań kierowniczych ze strony prezydium rady szybko zaczął skutkować tym, że o przyjęciu do rady każdy z jej członków zaczął decydować w oderwaniu od reszty. Na dodatek część instruktorów nie czuła się związana rekomendacjami chorągwianych wspólnot – wszak głosowali nie tylko indywidualnie, ale i tajnie.

Gdyby tego było mało, to rada postanowiła powrócić do tematu zmiany koncepcji uzupełniania wakatów w wyjątkowo niefortunnym momencie – tuż przed wyborem do rady hm. Mariana Antonika z Chorągwi Opolskiej. Nie dziwię się tym, którzy dostrzegają w tym zbiegu wydarzeń intencjonalne działanie. Tym bardziej, że w uznaniu przypadkowości całej sprawy nie pomagał również nowy, bardziej natarczywy sposób zadawania pytań kandydatowi. Był on po trochu spowodowany nowymi regułami, a trochę krótkim czasem od zgłoszenia kandydatury do jej głosowania. Uczciwie trzeba przyznać, że w przypadku bardziej kontrowersyjnych pytań do kandydata Przewodniczący prosił o ich wycofanie. Zresztą podobny styl prowadzenia obrad można zauważyć również przy kolejnych wyborach uzupełniających do rady. Nie uratowało to jednak wrażenia – część członków rady, z którymi udało mi się o tym porozmawiać, nie kryło złych wspomnień z tego momentu.

 

PADA NA STOŁECZNĄ

Wybór instruktora z Chorągwi Opolskiej mógł się wydawać pojedynczym przypadkiem, swoistym wyjątkiem od reguły. Czas miał jednak pokazać, że obowiązywały nowe zasady i eskalacja problemu była jedynie kwestią czasu. W ten sposób przechodzimy do wspomnianej na początku Chorągwi Stołecznej. Jej instruktor a zarazem członek Rady Naczelnej hm. Marcin Adamski postanowił odejść z ZHP w marcu 2019 r. i tym samym zwolnił jedno z trzech miejsc przeznaczonych dla reprezentantów tej wspólnoty. Rada Chorągwi rekomendowała na jego miejsce hm. Magdę Dąbrowską i nastał czas oczekiwania. Po kilku miesiącach kandydatkę zaproszono przed oblicze Rady Naczelnej. Tam czekały ją pytania i wynik głosowania, którego nie rozumiem do dziś. Magdy nie przyjęto do rady. Dlaczego? Tego już nie wiemy – każdy głosował tajnie i indywidualnie, więc za udzielenie jakiejkolwiek informacji zwrotnej nie był odpowiedzialny nikt.

W chorągwi zawrzało. Pojawił się apel do Rady Chorągwi Stołecznej o podjęcie działań, który podpisało 70 instruktorów. Członkowie Rady Chorągwi i Rady Naczelnej spotkali się, porozmawiali. Zgodnie z sugestią hm. Jacka Kaflowskiego i hm. Doroty Całki wystarczyło rekomendować kolejnego kandydata, najlepiej gotowego pracować w komisji wsparcia metodycznego (wewnętrznego zespołu rady), i wszystko wróci do normalności. Co poniektórym wydawało się, że wystarczy kilka prostych działań i sytuacja się ustabilizuje. Osoby z takim oczekiwaniem w grudniu 2020 r. czekał kolejny szok. Drugi kandydat z Chorągwi Stołecznej – hm. Mateusz Chmielewski również nie dał rady przejść chrztu bojowego tajnego głosowania.

 

KIM JEST CZŁONEK RADY NACZELNEJ?

Oba przypadki, zarówno Magdy, jak i Mateusza, oprócz reprezentowania jednej chorągwi, łączy bycie ofiarami nieprzepracowania procesu uzupełniania wakatów. Sama zmiana sposobu głosowania z jawnego na tajny jedynie uruchomiła pewne zachowania. Bezwład, ku któremu rada zaczęła od tego momentu dryfować, wynikał z braku ukierunkowanej rozmowy i choćby próby ustalenia wspólnych kryteriów dla przyjmowanych w przyszłości nowych członków.

Z tego powodu każdy członek rady musiał decydować samodzielnie. Są wśród nas różnorodni instruktorzy, więc kryteria, które każdy zaczął indywidualnie stosować, były różne. Spora część wciąż opierała się na rekomendacji z chorągwi. Inni dołączyli cały szereg cech wymaganych od kandydata: od doświadczenia na poziomie centralnym aż po umiejętność pracy z dokumentami związkowymi. Pojedynczo każdy z tych zestawów cech nadawałby się do stosowania. Ale przy braku wspólnej rozmowy utworzyły one razem trudny do pokonania labirynt, tym bardziej że część członków rady nie tylko odeszła od rekomendacji chorągwi, ale wręcz zaczęła brać pod uwagę poglądy kandydatów i próbowała przewidzieć, jak będą oni w przyszłości głosować.

Choć zastosowanie § 37 Statutu ZHP wyklucza łączenie szeregu funkcji, to z zadawanych pytań wynika, że potencjalny „konflikt interesów” sięga dziś o wiele dalej. Już nie tylko bycie Naczelnikiem, ale nawet bycie członkiem zespołu na poziomie centralnym może wykluczyć pracę w Radzie Naczelnej. Wykluczyć nie na bazie przepisu czy jasno wyznaczonych kryteriów – wystarczy wątpliwość odpowiedniej liczby członków rady. Gdy się na to wszystko patrzy, nie dziwi już, że uzupełnianiu wakatów w radzie towarzyszyło coraz więcej emocji.

 

NA WŁASNEJ SKÓRZE

Żeby w pełni zrozumieć nowy sposób uzupełniania wakatów, przejdźmy ścieżkę przetartą przez dotychczasowych kandydatów. Po uzyskaniu rekomendacji Rady Chorągwi kandydatura przesyłana jest do Rady Naczelnej. Od tego czasu potrafią minąć 2 miesiące (Magda) lub nawet 11 (Mateusz). Kiedy już nadejdzie dzień spotkania, dostajemy zaproszenie. Stajemy przed członkami Rady i… mamy się przedstawić. Członkowie rady nie odpowiadają podobną uprzejmością. Jeśli nie znamy wszystkich zebranych, to nie ma się co martwić. Kilkoro będzie zadawało pytania – ci przeważnie podają swoje imię tuż przed pytaniem.

O co będą nas pytać? Czytelników, którzy spodziewają się, że harcmistrz–metodyk będzie pytany o instrumenty metodyczne, a w rozmowie z prawniczką rolę odegra jej znajomość procesu legislacyjnego, uprzejmie proszę o ominięcie poniższego fragmentu i wznowienie czytania od kolejnego śródtytułu. Ja miałem takie oczekiwania i srogo się rozczarowałem. Dla tych, którzy zdecydowali się czytać dalej, śpieszę z potwierdzeniem: tak, poniższe pytania naprawdę zostały skierowane do kandydatów.

Członków Rady interesuje przede wszystkim aktywność w mediach społecznościowych. Okazuje się, że to ona konstytuuje współczesnego harcmistrza. Odpowiadając na pytania, możemy schować lata doświadczenia w pracy z drużyną i wyciągnąć posty i komentarze z ostatnich tygodni. Potem jest jeszcze lepiej. Pytający chcą wiedzieć, w czym jesteśmy lepsi od poprzedniego kandydata (którego notabene odrzucili) lub chcą dowodu, że po wejściu do Władzy Naczelnej będziemy obiektywni. Niestety tu nie ma złotej rady dla kandydujących, bo według przyjętej linii pytań część obecnych członków rady nie byłoby się w stanie do niej dostać. Absurd sytuacji, w której się znajdujemy, osiąga punkt kulminacyjny, gdy pada pytanie o wątpliwą aktywność w internecie… po czym okazuje się, że nie chodziło o nas, tylko o innego instruktora.

Tak mogą wyglądać pytania od członków rady, ale nie muszą. Skoro nie ma wspólnego i przemyślanego procesu, to każdy kandydat może liczyć na indywidualne podejście. W praktyce jedna osoba otrzymała zaledwie jedno, ogólne pytanie o wyzwania stojące przed Związkiem, a jeszcze inna… nie dostała ani jednego. Weszła w skład rady zaocznie, na podstawie wcześniej wypełnionego pełnomocnictwa.

Jeśli jednak mieliśmy czas i odwagę, by stanąć przed radą i odpowiedzieliśmy na wszystkie pytania, to czeka nas jeszcze test ostateczny – głosowanie. W nim ciężko będzie się wpasować w gusta wszystkich członków rady. Pozostaje nam liczyć na łut szczęścia. Może osoby mniej przychylne będą miały w tym czasie kolację z teściami lub będą musiały wyjść wcześniej, żeby złapać pociąg. Z przytoczonych przeze mnie przykładów najpewniej jest liczyć na samego siebie. Nie działać w żadnym zespole centralnym, w mediach społecznościowych milczeć, telefonu nie odbierać, a najlepiej – w trakcie uzupełniana wakatu wyjechać za granicę. Witamy w Radzie Naczelnej!

 

MÓJ APEL

W chwili, gdy apel do Rady Naczelnej podpisało już ponad 200 instruktorów Chorągwi Stołecznej, ja również mam kilka słów do członków rady. Darku, Jacku, Marku, Gabrielo, Darku, Anno, Adamie, Marku, Marianie, Magdo, Anno, Ilono, Rafale, Agnieszko, Mariuszu, Stanisławie, Karolu, Robercie, Darku, Tomku, Katarzyno, Michale, Adamie, Paulino, Magdo, Pawle, jeśli chcecie mieć tak duży wpływ na to, kto będzie reprezentował naszą chorągiew w radzie, to zapraszamy do nas. Przenieście swój przydział, zacznijcie ponosić trudy i czerpać korzyści z działania w naszych środowiskach. Zacznijcie płacić u nas składki i uczestniczyć w naszych zjazdach. Zostańcie z nami na dobre i na złe, a nabierzecie pełnego prawa do wybierania naszego reprezentanta. Jeśli zaś chcecie dalej działać i decydować o wspólnocie, którą reprezentujecie, to doskonale zrozumiecie nasze uczucia i zmienicie ten niesprawny i niesprawiedliwy system.

Do tego czasu wciąż będziemy zbierać podpisy instruktorów i liczyć dni do uzupełnienia składu Rady Naczelnej. 641, 642, 643…

 

PS Potencjalne drogi wyjścia z tej sytuacji opiszę w kolejnym artykule. Bardzo dziękuję tym członkom Rady Naczelnej, z którymi mogłem szczerze, po instruktorsku porozmawiać. Niestety nie udało mi się otrzymać odpowiedzi na moje wątpliwości od członków Prezydium RN ZHP.

5 6 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments