Byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, jak przebiega w środowiskach wdrażanie Safe from Harm. Najbardziej chyba zadziwiły mnie, zniesmaczyły (nie wiem, jakie słowo będzie tu właściwe) głosy z niektórych chorągwi, że nie będą wdrażać Safe from Harm, ponieważ zapisy uchwał Głównej Kwatery nie są zgodne z zapisami innych dokumentów. O co chodzi? Uchwała GK mówi, aby działać już, teraz. Ale jest też uchwała Rady Naczelnej, która podaje różne daty, m.in. zobowiązuje GK ZHP do opracowania procedury zdobywania certyfikatu „Safe from Harm” przez kadrę i osoby dorosłe do 30 września (tego, co niedawno minął), a do końca roku „do rozpoczęcia kampanii informacyjnej dotyczącej uzyskiwania certyfikatu, skierowanej do pełnoletnich członków ZHP”. A po co? Po to, żeby wykonać zobowiązanie nałożone na pełnoletnich członków w uchwale XLII Zjazdu ZHP – czyli by do 28 lutego 2024 r. uzyskali oni certyfikat SfH.
Główna Kwatera zrobiła swoje, zrobiła to nawet wcześniej, system e-learningowy działa, można już uzyskać certyfikat, zatem w czym problem?
Słyszę, że w Systemie stopni instruktorskich nie ma wymagania, że trzeba mieć ten certyfikat, więc nie wolno pytać o niego podczas otwierania i zamykania prób, że namiestnik czy komendant hufca nie może zapytać o certyfikat przy okazji sprawdzania planu pracy i mianowania na funkcję drużynowego. Słowem: nic nie można zrobić, trzeba poczekać do 28 lutego i potem dopiero wymagać.
To naprawdę dziwne. Oczywiście, nie ma jeszcze zapisów w SSI (z pewnością wkrótce się to zmieni), owszem, nie ma wymogu posiadaniu certyfikatu przed 28 lutego 2024 r. Zgoda, nie ma takich wymogów, bo dopiero startujemy w Związku z systemem certyfikatów i wdrożenie wszystkiego wymaga czasu. Ale… jest wymóg kierowania się zdrowym rozsądkiem!
Bo na co czekać? Przecież 28 lutego 2024 r. to termin graniczny. Tak więc kiedy chcemy zacząć mówić o certyfikatach naszym instruktorom – w grudniu, w styczniu, w lutym? A może – jak najgorsze wzorce opresyjnych instytucji – mamy zacząć działać dopiero 29 lutego, a właściwie nie działać, ale już wymagać?
Bardzo poruszyło mnie to szukanie pretekstów, aby nie wdrażać SfH. Niby to dla mnie nic nowego, że mamy instruktorów, także zasiadających w różnych ważnych władzach i zespołach instruktorskich, którzy gotowi są marnotrawić czas na poszukiwanie powodów, żeby czegoś nie zrobić, zamiast tę samą energię dobrze spożytkować. Tak, to nic nowego. Ale rozsierdziło mnie to wyszukiwanie jakichś niespójności czy odwlekanie działań na ostatni moment, bo tym razem nie dotyczy to jakichś niepotrzebnych wewnętrznych przepisów, ale wprowadzania dobrych, bardzo ważnych zasad w organizacji.
Zatem każdy, kto myśli przez pryzmat dobra dziecka, a nie suchych przepisów, terminów itd., powinien nakłaniać swoich podwładnych, każdego pełnoletniego członka ZHP do jak najszybszego zapoznania się z „Safe from Harm – Polityką bezpieczeństwa dzieci, młodzieży i dorosłych w ZHP”. Szukanie przeszkód formalnych to w tym przypadku naprawdę żenada.
Ja już zrobiłam 🙂
Dziękujemy za ten komentarz, wnosi niesamowicie dużo w życie organizacji…
Żenada to jest dziwienie się ludziom, że się dziwią i nie akceptują takich wymysłów. Trochę szkoda, że druh nie zadał sobie pytania, po co jest ten Miś? Bo tak naprawdę nikt nie wie po co. Poza tym, że lewackie władze światowego skautingu tak sobie wymyśliły. Wszystkie zapisy SfH są zawarte w rozmaitych naszych dokumentach wewnętrznych i doprawdy nie trzeba ich powtarzać. Druga rzecz, to sposób ich wdrażania. GK sobie ogłosiła, stworzyła zakładkę na stronie i już. Raz na miesiąc przysyłają listę, kto go zdał a kto nie. Zostały pytania, co z niepełnoletnimi drużynowymi? Z regulaminu wynika, że powinien mieć go każdy, kto podejmuje pracę wychowawczą i ma kontakt z dziećmi. Czyli kucharka obozowa też? Nawet, jeśli jest spoza ZHP? Każdy to interpretuje, jak chce. A jeśli kucharka też, to jak ją do tego przymusić? Druga rzecz: nikt… Czytaj więcej »
Och, jakie straszne te lewackie władze, że sobie takie coś sobie wymyśliły. Ależ to wszystkim zaszkodzi 🙂