Podharcmistrz Jossarian lubi ulubioną organizację swoich ulubionych rodaków. I bardzo ją poważa, choć nie ukrywajmy, że już nic dla niej nie robi. No, prawie nic, bo od czasu do czasu zrobi coś maleńkiego, malusieńkiego, na tyle, na ile pozwala mu jego lenistwo – jednak przyzwoitość obliguje go do zrobienia od czasu do czasu tego czy owego dla ulubionej harcerskiej braci.
Podharcmistrz Jossarian lubi organizację za to, co robi ona dla jego ulubionych rodaków. Rękoma i głowami tychże ulubionych rodaków, oczywiście. Uważa, że jest ona, w związku z tym, takim organizacyjnym perpetuum mobile, samonapędzającym się mechanizmem zdolnym pracować bez przerwy do końca świata. Oczywiście podharcmistrz Jossarian wie, że nie jest to prawdziwe perpetuum mobile, gdyż kiedyś u zarania jego powstania jacyś właściwi ludzie, zazwyczaj żołnierze, dali mu energię do działania.
Jednak od tego czasu mechanizm ten organizacyjnie jest niemal samowystarczalny.
– No bo pomyślmy – myśli podharcmistrz Jossarian, pogrążając się w myślach – Najważniejszym ogniwem organizacji jest drużynowy, który bezpośrednio zajmuje się ulubionymi młodymi rodakami podharcmistrza Jossariana.
Podharcmistrz Jossarian uważa, że ów system jest w swojej prostocie genialny. I lubi sobie powtarzać schemat tego „samograja”. Mamy organizację, której ideą jest wychowanie ulubionych rodaków podharcmistrza Jossariana, zajmują się tym drużynowi, którzy wywodzą się spośród najlepszych i są najlepiej przygotowani do pracy z tymi rodakami. Dalej, na szczeblu poszczególnych regionów, są jednostki, które odpowiadają za szkolenie, podpowiadanie programu, tworzenie możliwości, znajdowanie środków itp., itd. No i jeszcze trochę za kontrolę, trochę za współpracę z innymi organizacjami, samorządami, administracją państwową, za wizerunek i ogólne pilnowanie, by idea była zachowana.
I to zarówno ta idea leżąca u podstaw, fundamentalna, historyczna, dotycząca wychowania, jak i ta najprostsza z możliwych – idea organizacyjna.
Niestety podharcmistrz Jossarian wielokrotnie już przekonał się, że owa prosta idea zdaje się przerastać wielu jego ulubionych rodaków. To znaczy nie są oni w stanie uwierzyć w jej prostotę i zaczynają szukać dziury w całym. Zmieniają statut organizacji, za każdym razem tworząc wersję (według nich) idealną i ostateczną. Dyskutują nad programem, na nowo odkrywając stare prawdy. Debatują, jak zmienić ideę fundamentalną albo chociaż napisać na nowo jakieś oficjalne i aktualne komentarze do niej. I tak bez końca. Ponad 100-letnia organizacja ulubionych rodaków podharcmistrza Jossariana przeżyła takich debat i kłótni, zmian i reform niesłychanie wiele. I na szczęście trwa nadal – właśnie dzięki prostej idei.
Ale ostatnio podharcmistrz Jossarian widzi poważne zagrożenie dla organizacji swoich ulubionych rodaków. To koniunkturalizm, który może doprowadzić do zmieniania idei, tej fundamentalnej, modernistycznie historycznej i tej prostej idei organizacyjnej, w zależności od wiatrów wielkiej polityki. Zapominanie o ideach wielkiego ruchu dla podporządkowywania się nowej, wybieranej co cztery lata administracji ulubionego kraju podharcmistrza Jossariana. Jest to bardzo groźne, bowiem wiatry polityki są zmienne, ale lubią sprowadzać burze i sztormy.
A gdy już podharcmistrz Jossarian rozpoczął analogie żeglarskie, to zauważył jeszcze, że nie ma co szukać czerpaków i wiader do ratowania statku, jeśli ów nie nabiera nagle wody, tym bardziej że wywoływanie paniki na pokładzie może doprowadzić do przewrócenia statku albo zdekoncentrowania załogi na tyle, że zostanie ona znienacka włączona do Wielkiej Armady.
Zobacz cały numer: CZUWAJ 10/2019
Your point of view caught my eye and was very interesting. Thanks. I have a question for you.