Zbliża się kolejny zjazd ZHP, a za rok odbędą się zjazdy w chorągwiach. Uczestniczyłem już w zjazdach zwykłych i nadzwyczajnych naszej organizacji, dlatego pozwolę sobie udzielić kilku rad instruktorom harcerskiego ruchu, zwłaszcza tym, którzy zastanawiają się nad swoją przyszłością w ZHP i rozważają kandydowanie do władz naczelnych czy chorągwianych. Dlaczego uważam, że mogę sobie pozwolić? Bo byłem drużynowym, szczepowym, zastępcą komendanta hufca, zrealizowałem setki projektów o różnym poziomie złożoności. Byłem też członkiem rady chorągwi, członkiem Rady Naczelnej ZHP, a obecnie jestem komendantem chorągwi. Bacznie i z wyrozumiałością od lat przyglądam się i współpracuję z naczelnikami ZHP, komisjami rewizyjnymi i sądami wszystkich poziomów. A w szczególności przyglądam się z bliska tarciom, jakie przez ostatnie kilka lat występują w relacjach między władzami naczelnymi.
Postaram się opisać te zagadnienia krótko, mając świadomość, że to spłyci temat, że część argumentów pasuje również do opisu innych funkcji, ale może komuś z Was, przyszłych członków władz, pomoże ten tekst zrozumieć, z jakimi kompetencjami i intencjami należy kandydować do poszczególnych władz.
Jeśli chcesz mieć wpływ na to, co będzie działo się w ZHP, taki realny, oparty na Twoich pomysłach, z gotowością do ciężkiej pracy skierowanej na ich realizację, ze świadomością konsultowania tych pomysłów przynajmniej z komendantami, a najlepiej również z radą i całym gronem instruktorskim, a przy okazji orientujesz się w finansach, procedurach zarządczych, radzisz sobie z biurokracją, umiesz podejmować trudne decyzje i radzić sobie potem z komentarzami i opiniami, jesteś mega odporny i gruboskórny, potrafisz zjednywać sobie ludzi i pociągnąć ich za sobą do wspólnej pracy, a dodatkowo potrafisz dobrze sypiać ze świadomością braku kontroli nad tym, co w drużynach robi kilkuset drużynowych oraz czy kilku lub kilkunastu komendantów rozumie słowo bezpieczeństwo z jego wszystkimi znaczeniami i czy ci komendanci dbają o hufiec i drużyny, to kandyduj na funkcję naczelnika lub komendanta chorągwi. A jeśli nie masz możliwości dokonania istotnej zmiany swojego dotychczasowego życia zawodowego, rodzinnego, a do tego nie jesteś harcmistrzem, to zachęcam Cię do podjęcia funkcji komendanta hufca. To nadal wiele poświęceń, zarządzanie i realna praca, ale i efekty tu i teraz.
Jeśli jesteś wyrazistym harcmistrzem, z bogatym dorobkiem instruktorskim, najlepiej w działaniach na poziomie władz naczelnych, potrafisz moderować dyskusje, potrafisz słuchać, masz w sobie dużo pokory, aby nie konkurować z naczelnikiem, ale i olbrzymią determinację do dbania o dobre imię harcerstwa, potrafisz reagować w sytuacjach kryzysowych, a w związku z tym, jesteś gotowy poświęcić w takich momentach inne ważne swoje sprawy, nawet pracę czy obowiązki rodzinne, próbujesz łączyć ludzi i ich wizje, ale masz też jasną własną wizję harcerstwa, masz zdanie w najważniejszych sprawach bieżących i potrafisz je w jasny sposób przedstawić organizacji, mimo wolontariatu możesz bywać w Warszawie, kiedy zajdzie potrzeba, a nawet czasem jeździć do chorągwi i reprezentować ZHP, to powinieneś rozważyć kandydowanie na przewodniczącego ZHP.
Jeśli nie chcesz ryzykować swojej pracy zawodowej albo nie chcesz podkopywać relacji ze współmałżonkiem, po prostu „nie masz możliwości i czasu” na codzienną wielogodzinną pracę w harcerstwie, a chcesz dzielić się własnym doświadczeniem metodycznym i kształceniowym, wieloletnimi obserwacjami różnych środowisk harcerskich, wnioskami z rozmów z wieloma instruktorami, a może byłeś już kiedyś w komendzie hufca lub chorągwi, pamiętasz, ile pracy i stresów kosztuje wdrażanie zmian, za to znajdziesz motywację do czytania sprawozdań, przeglądania tabelek, a także nastawiasz się na długie dyskusje odbywające się co jakiś czas wspólnie z komendantem chorągwi lub naczelnikiem po to, aby zrozumieć intencje i przyszłe efekty działań zarządów, to zachęcam Cię do kandydowania do rady naczelnej lub rady chorągwi.
Jeśli Twoja sytuacja zawodowa lub rodzinna nie pozwala Ci się zaangażować na tyle mocno, aby spędzać w pracy harcerskiej całe dnie, a jesteś specjalistą od spraw finansowych, pracowniczych, prawa, zarządzania… Może wystarczy, że byłeś komendantem czy zastępcą, zrealizowałeś jakieś projekty, w których brało udział co najmniej kilkaset osób, albo masz doświadczenie w byciu dyrektorem w jakimś urzędzie, instytucji, w której praca konfrontowała się z oczekiwaniami społeczeństwa, a podejmowane decyzje i ich efekty nie były oczywiste dla niewtajemniczonych nie tylko odbiorców, ale również zwykłych obserwatorów, jeśli po prostu byłeś kiedyś po tej drugiej stronie, to zachęcam Cię do kandydowania do komisji rewizyjnej.
I tu następuje akapit, który oddziela te powyżej, od ostatniego poniżej. Bo jeśli do władz opisanych w czterech przed chwilą przeczytanych akapitach trafią ludzie dobrze dobrani, to nie będzie dużo pracy w sądach harcerskich. W przeciwnym razie, przynajmniej w Naczelnym Sądzie Harcerskim, ciągle będzie zajęcie. A zatem, jeśli jesteś harcmistrzem, osobą otwartą na ludzi, chcesz zagłębiać się w aspekty prawne, poszukiwać analogii i porównań, masz za sobą duże doświadczenie nie tylko w realizacji licznych projektów, ale również jesteś osobą jeszcze bardziej obiektywną niż ewentualni kandydaci do komisji rewizyjnych, to uważam, że miejsce dla Ciebie jest w sądzie harcerskim. Tam trafiają się też sprawy najmniej przyjemne, takie międzyludzkie, więc wśród wymaganych kompetencji nie może zabraknąć wrażliwości na człowieka, poczucia przyzwoitości, a nade wszystko dystansu.
Jak widzisz, w żadnym z tych opisów nie znalazły się ambicje do sprawowania władzy i kontroli. Nie ma tu potrzeby zaistnienia, autopromocji, wybicia się na uczestnictwie w licznych obchodach świąt i uroczystości. Nie znalazło się też wśród wymaganych kompetencji przeświadczenie, że tylko Ty znasz się na wszystkim i tylko Ty wiesz, jak to wszystko powinno wyglądać. A już zupełnie nie życzyłbym naszemu ZHP, choć wyobrażam sobie takich kandydatów, aby mogła wśród powodów znaleźć się chęć zemsty, uraza, potrzeba postawienia na swoim lub opacznie rozumiana skuteczność i dążenie do celu. Z takimi ambicjami zachęcam, by udać się do psychologa, a władze ZHP dla dobra naszej ponadstuletniej organizacji, proszę, omijaj dalekim łukiem.
tak święta racja tylko jeszcze trzeba zmienić mentalność tych co mają prawo głosu
Bardzo trafne!