Słów padło w ostatnich dniach dużo. Ale nie da się nimi wyrazić tego, co czują instruktorzy harcerscy i zapewne wszyscy wychowawcy po śmierci druha Dominika. Trudno ująć w słowa uczucia, myśli, które przychodzą do głowy: ból, złość, szok, niedowierzanie, strach. Jeszcze trudniej wyrazić, co chciałoby się przekazać Jego rodzinie, przyjaciołom, znajomym. A co myślą rodzice zuchów, harcerek i harcerzy, którzy właśnie byli na koloniach i obozach? Też trudno to ująć i nie będę konkurował na słowa, bo padło ich dużo.
Gdy zdarzy się coś wstrząsającego, często mówi się i pisze, że trzeba wyciągnąć z tego wnioski, albo – jakże to pompatycznie rutynowe – że „ta śmierć nie poszła na marne”. Po czym mija kilka dni lub tygodni i emocje opadają, a rozmaite postanowienia znikają…
Chciałbym jednak, bardzo chciałbym, żeby tym razem było inaczej – byśmy przemyśleli to wydarzenie głęboko, a wynikające z naszych rozważań postanowienia nie zniknęły. Bo to nie jest kwestia PR-u, to nie kwestia mało znacząca. To kwestia fundamentalna dla harcerstwa – bo nie ma dla naszego ruchu nic ważniejszego niż bezpieczeństwo naszych wychowanków. Nie ma nic ważniejszego dla ich rodziców. I nie ma nic ważniejszego – jestem o tym głęboko przekonany – także dla instruktorek i instruktorów harcerskich.
Czytałem w ostatnich dniach mnóstwo tekstów dotyczących tragicznych wydarzeń na obozie nad jeziorem Ośno. To, co mnie zaskoczyło, to bardzo częste powoływanie się przez poważne media i instytucje państwowe na rozmaite dokumenty Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Cytowano m.in. regulaminy sprawności i stopni harcerskich, różne zasady i regulaminy związane z obozowaniem i bezpieczeństwem, a nawet to, co w planie pracy obozu było zapisane na dany dzień.
Dlaczego o tym piszę? Bo uświadomiłem sobie, jak często to, co napisane, traktujemy nie na serio. A przecież to jest, powinno być na serio!
Jeśli zapisujemy w programie (tutaj: obozu, ale też kolonii, kursu czy zwykłego biwaku) jakieś działanie, to nie robimy tego, bo ktoś każe, ale dlatego, że jest to rezultat naszych przemyśleń w gronie kadry (gromady, drużyny, kursu) – doszliśmy do wniosku, że ten element programu będzie najlepszy dla naszych wychowanków, a następnie zastanawiamy się, jak go przeprowadzić, aby był on atrakcyjny, edukacyjny i przede wszystkim bezpieczny.
Jeśli mamy określone zapisy w naszych wewnętrznych regulaminach, to są one po to, by się z nimi zapoznać, by zapoznali się z nimi nasi wychowankowie, ich rodzice. A następnie, by się do nich stosować. Czy dlatego, żeby nie podpaść władzom harcerskim czy państwowym? Szkoda, jeśli ktoś ma tylko taką motywację. Wolałbym, by przestrzeganie przepisów wynikało z przekonania, że są one dobre i mają gwarantować bezpieczeństwo oraz jakość harcerskiego wychowania. Że trzeba je traktować w 100 procentach na serio!
Jeśli w nowym Systemie stopni instruktorskich mamy zapisany warunek zamknięcia próby pwd.: Przestrzeganie zasad „Polityki ochrony bezpieczeństwa dzieci, młodzieży i dorosłych w Związku Harcerstwa Polskiego – programu »Safe from Harm« oraz innych przepisów dotyczących zasad bezpieczeństwa w pracy z dziećmi i młodzieżą” – to nie po to, żeby o nim „zapominał” zdobywający stopień, jego opiekun czy nawet komisja stopni. Nie po to, by komendant obozu, obserwujący młodego wychowawcę podczas całodobowej pracy z dziećmi, napisał dla KSI rutynową, kilkuzdaniową, pozytywną opinię o jego działaniach, w tym o predyspozycjach do bycia odpowiedzialnym wychowawcą. To nie jest sztuka dla sztuki, to jest w 100 procentach na serio!
Jeśli mamy testy w celu uzyskania certyfikatów „Safe from Harm” – to nie są one po to, aby je zaliczyć, odhaczyć, bez głębszej refleksji nad ideą i szczegółami naszego związkowego systemu bezpieczeństwa. To też jest w 100 procentach na serio!
Nie ma i nie może być dróg na skróty, nie ma koloryzowania rzeczywistości, bo to nie jest gra komputerowa z kilkoma życiami, to nie zabawa. Tu wszystko jest na serio, bo tutaj chodzi o bezpieczeństwo, o zdrowie i prawdziwe życie naszych wychowanków.
Pomyślmy o tym. Pomyślmy z troską o naszych zuchach, naszych harcerkach i harcerzach. Pomyślmy o Druhu Dominiku. Czuwaj tam na górze!