Felietony Pół wieku

A jednak się zdziwiłem…


Niewiele w naszej organizacji, a może w naszym ruchu, mnie dziwi. Tyle już widziałem, w tylu sytuacjach uczestniczyłem, sam tyle doświadczyłem. Przez 60 lat (tak, tak…) codziennej instruktorskiej służby na różnych szczeblach, na różnych funkcjach tyle podejmowałem decyzji, że dziś, mając to wszystko w pamięci, bardzo się staram, by jak najdelikatniej, nie urażając nikogo, komentować codzienne wydarzenia, jakie mają w ZHP miejsce. Ja, niegdyś ostry jak brzytwa, stałem się niesłychanie delikatny i subtelny… Mnie, chodzącą dziś dobroć, naprawdę trudno czymkolwiek w harcerstwie zaskoczyć. A jednak w trakcie majowego zjazdu naszej organizacji w pewnym momencie szczęka mi opadła ze zdziwienia.

O ZHR piszę rzadko, organizacja ta tkwi w swojej bańce, my w swojej, czasem gdzieś nasze drogi się łączą (jak w trakcie udzielania pomocy Ukraińcom). Ostatnio, jak pamiętam, polemizowałem z przewodniczącym ZHR, który w trakcie konferencji w czasie zlotu na Wyspie Sobieszewskiej mówił o przeszłości i teraźniejszości naszych organizacji. Hm. Grzegorz Nowik, mój kolega z Hufca Praga-Południe (on – szczepowy „22”, ja – „3”) opowiadał duby smalone o tkwiących w ZHP miazmatach komunizmu. Czy były to osobiste poglądy druha Przewodniczącego, czy też większego grona instruktorów ZHR? Do dziś nie wiem. Ale Grzegorz, poważny historyk ruchu harcerskiego i wojskowości, jednoznacznie i bezpodstawnie stwierdził, iż w ZHP ten komunizm (niezależnie, co by się kryło pod tym pojęciem) nadal tkwi.

Od tamtego spotkania nie dotarły do mnie informacje, by instruktorzy ZHR odcięli się od poglądów swego przewodniczącego. By ktoś nas po prostu ze spokojem przeprosił. I cóż się dzieje? W trakcie swojego wystąpienia na naszym zjeździe nowy przewodniczący hm. Karol Siergiej, zwracający uwagę sali na wyjątkowo ważny fakt, iż spieszy się na pociąg, zaproponował, abyśmy my, ZHP, dokonali rzeczy niemożliwej. Wszak harcerze rzeczy niemożliwe przekuwają w rzeczywistość. Ni z tego, ni z owego zaproponował, byśmy postarali się, aby kilka organizacji harcerskich (w tym ZHR) zostało członkami WOSM. Bo, jak zrozumiałem, będziemy wtedy mogli między innymi razem organizować jamboree w 2027 r. A propozycja ta pada, gdy zdaniem ZHR (chyba tak mogę uogólnić) jesteśmy organizacją, która dźwiga na sobie mało harcerskie tradycje.

Czy przewodniczący ZHR pamięta, jak przed laty obie nasze organizacje starały się o wejście do ruchu skautowego? W naszym przypadku był to powrót, w przypadku ZHR – chęć wstąpienia. Czy druh przewodniczący przypomina sobie, iż jego organizacja odmówiła powołania federacji, której celem miało być między innymi doprowadzenie do połączenia ZHR i ZHP. Wszak cele i podstawy ideowe mieliśmy (i mamy) takie same. Ta federacja mogła być do WOSM przyjęta. Ale wówczas instruktorzy ZHR twardo powiedzieli – nie. I poszliśmy różnymi drogami, odnosząc na nich w obu organizacjach sporo sukcesów. Tyle że my staliśmy się formalnie częścią światowego ruchu skautowego.

Dziś pada oryginalna myśl – niech ZHP popracuje, aby inne organizacje harcerskie weszły do WOSM. Czy jest to możliwe? Oczywiście, że tak. Mam dla druha Przewodniczącego ZHR następującą propozycję. Prawdopodobnie druh się teraz zdziwi. Zorganizujcie zjazd swej organizacji i podejmijcie uchwałę kierunkową o chęci wstąpienia ZHR do ZHP. To na pewno będzie wymagało wielu ustaleń, ale, jak twierdzi druh Przewodniczący, w harcerstwie wszystko jest możliwe, bylebyśmy tylko bardzo tego chcieli. Sądzę, że w ZHP dogłębnie przemyślimy tę propozycję i po długich naradach (u nas to tak zawsze) powitamy was w naszych szeregach.

Druhny i Druhowie z ZHR. Jeżeli się pospieszycie, to będziecie mogli w pełni uczestniczyć w organizacji wielkiego skautowego święta – Jamboree 2027. Tylko bardzo proszę, pospieszcie się.

3.3 20 votes
Article Rating
Adam Czetwertyński
harcmistrz | zastępca redaktora naczelnego CZUWAJ | Hufiec Warszawa-Praga-Południe
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments