O „kwiecistości” języka naszych młodszych i starszych druhów pisali w ubiegłym roku w „Czuwaj” druhowie Grzegorz Całek z Warszawy i Piotr Żurek z Poznania.
CZY chodziło tylko o 10 punkt Prawa, o „czystość w mowie”, czy może o coś więcej? Może o spadek poziomu wychowania, kultury osobistej, nie mówiąc o sztuce pięknego mówienia. Wulgarność bycia, porozumiewania się, wyrażania emocji stała się jedną ze zdobyczy demokracji i wolności słowa. Wulgarnych ludzi spotykamy wśród biznesmenów, lekarzy, prawników, dziennikarzy, artystów…, wszędzie.
DOSADNE określenie rzeczywistości, świadectwo ubogiego słownictwa, demonstrowanie negatywnych emocji, podkreślanie własnej wolności to główne powody używania niecenzuralnych zwrotów i słów.
WULGARYZMY funkcjonowały, funkcjonują i będą funkcjonować niemal w każdym języku świata. Ale to nie powód do niereagowania na nie, tym bardziej w naszym harcerskim środowisku. Drużynowy, instruktor to nie Wiech, którego kwieciste przekleństwa rozbawiały towarzystwo i wzbogacały warszawską gwarę.
WULGARYZMY do niedawna były wyróżnikiem językowym osób prymitywnych, najczęściej z marginesu społecznego, tzw. lumpenproletariatu. Proletariat znikł wraz z PRL-em, ale lumpy pozostały i jest ich jakby dużo, dużo więcej. I nie są to lumpy w słownikowym znaczeniu – spod mostu czy spod budki z piwem. To lumpy nowej generacji, wszechobecne w każdym środowisku, często znakomicie ubrani, w eleganckich samochodach. Ich znakiem „firmowym” jest styl i zasób językowy używanego słownictwa. Skala lumpów językowych obejmuje coraz szersze kręgi i przenika do środowisk młodzieżowych, uczniowskich, studenckich. Niczym epidemia zarazy ogarnia wszystkich: starszych i młodych, chłopców i dziewczęta. Językiem wulgarnym posługują się coraz częściej ludzie dobrze wykształceni, pisarze, poeci, autorzy scenariuszy filmowych i teatralnych, dziennikarze, urzędnicy, radni, posłowie itd. Ma to oczywiście przełożenie i na członków naszej organizacji.
WEDŁUG badań CBOS z września 2000 r. aż 63% Polaków przeklina pod wpływem emocji, ale tylko 39% pytanych uważa, że jest to rażące tylko w niektórych sytuacjach. Gdzie jest wobec tego granica wulgarności? Poczucie wulgarności – jak twierdzi Agnieszka Karolczuk z Katedry Języka Polskiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – jest dość względne. Obecnie próg ten obniża się, szczególnie wśród młodzieży. Do wyrazów wulgarnych zaliczamy wyzwiska, przekleństwa, niemedyczne określenia narządów i czynności płciowych lub wydalniczych. Często też słowo neutralne zastępowane jest odpowiednikiem wulgarnym. Duża atrakcyjność tego słownictwa sprawia, że zastępuje ono formy adresatywne i znaki przestankowe. Zwroty ordynarne pojawiają się zawsze tam, gdzie brakuje innych słów. Głównym powodem używania nieprzyzwoitego słownictwa przez młodzież jest bunt przeciwko wypowiedziom monotonnym i oficjalnym. Młodzi demonstrują w ten sposób swoją wolność, dorosłość i swobodę – mówi Agnieszka Karolczuk. Przeklinający dorośli są zwykle mało sprawni językowo, więc wulgaryzmy wypełniają luki w ich nieudolnych wypowiedziach. Ordynarne wyrazy i zwroty będące sposobem demonstrowania doznawanych emocji są cechą osób, które nie potrafią nad sobą panować. Używanie wulgaryzmów w mowie i piśmie jest lekceważeniem rozmówcy, czytelnika i dowodem braku kultury. Chociaż nie zawsze. Współcześni pisarze i dziennikarze często sięgają po wulgaryzmy w celu wyrazistego przedstawienia klimatu i realiów utworu. Znajomy kapral twierdzi, że jeśli wydanego rozkazu nie okrasi wiązanka pieprznych słów, to koty nie zrozumieją, o co mu chodzi. Taki model zachowania funkcjonuje w wojsku, zaczyna funkcjonować w szkole, grupie rówieśniczej i związkach koleżeńskich.
NIESTETY – również sygnalizowany jest w naszym porządnym harcerstwie. Model ten jest skutecznie powielany w polskich i amerykańskich filmach dominujących tak w publicznej TV, jak i stacjach komercyjnych. Czy tak być musi? Myślę, że nie. Autorytet i posłuch podbudowany wulgaryzmami i brakiem kultury osobistej jest płytki, nietrwały i niskiego poziomu. A jeśli jednym z głównych celów bycia harcerzem jest praca nad sobą, to, do licha, nie spadajmy w dół, lecz pnijmy się w górę.
A czy powiemy: kurde, kurcze blade czy kur…tyna, to zawsze będzie ono oznaczać jedno i to samo. A więc druhowie! Kurdesz, pałasz, brewiarz, elementarz. Trzymajmy swój język na wodzy!
hm. Stanisław Dąbrowski
Lublin
numer 1/2001
Nareszcie ktoś na to zwraca uwagę! Problem jest dużo bardziej złożony, gdyż nawet niektórzy pracownicy naukowi Polonistyki nie widzą w tym nic zdrożnego. Pan Pasikowski powinien być z siebie dumny, gdyż przerobił społeczeństwo wg wzorców, które sam wprowadził, bo to od jego „Psów” zaczęła się modą na dużą liczbę wulgaryzmów!
Siemano, może ktoś polecić kolagen z tołpygi?Potrzebuję takiego do smarowania na ciało, ze względów sportowych.
Your article helped me a lot, is there any more related content? Thanks!