Tak, będzie o stopniu, który starsi instruktorzy dobrze pamiętają, a dla młodszych i tych, nazwijmy ich – w średnim wieku – ten stopień to już zamierzchła historia. Bo harcmistrzyń i harcmistrzów Polski Ludowej nie ma już od roku 1991.
Stopień miał charakter honorowy. Można go było otrzymać po dziesięciu latach służby instruktorskiej w stopniu harcmistrza. Tak. Po dziesięciu latach bycia mistrzem harców! To spory szmat czasu. Ileż obozów, zimowisk, zbiórek, rajdów musiało się zorganizować, by dostać ten dla większości wymarzony stopień. Przyznawano go raz w roku – 22 lipca – w tamtych czasach dniu naszego święta narodowego. Starsi pamiętają, młodsi niech sobie poczytają, dlaczego właśnie ten dzień wybrano na najważniejszy w państwie z całego roku kalendarzowego. Naczelnik ZHP – najpierw na wniosek komend a później po latach po raporcie zainteresowanego – osobiście przyznawał ów stopień, który symbolizowała biało-czerwona podkładka pod harcerskim krzyżem.
Pierwotnie było to (w drugiej połowie lat sześćdziesiątych) wyjątkowe wyróżnienie. Taki harcmistrz Rzeczpospolitej nowych socjalistycznych czasów. Hm. PL było niewielu – elita organizacji. Później stopień spowszechniał. Do roku 1989 przyznano go około sześciu tysiącom harcmistrzów. Armia instruktorów! Bo nasze władze dbały, by większość kadry z właściwym stażem harcmistrzami Polski Ludowej została. Ja też, aczkolwiek z pewnym opóźnieniem, otrzymałem ten stopień. O opóźnieniach, a może o ocenie naszej (mojej) pracy kiedyś osobno napiszę. Bo zawsze byłem doceniany, ale czasem inni byli doceniani wcześniej niż ja.
Stopień ten zlikwidowano dziwnie. Po prostu Rada Naczelna w swej uchwale w 1991 r. postanowiła znieść stopień. Znieść duży szmat naszej historii. Jednego dnia stopień jest, drugiego nie ma – ot, jakby wyparował. Nagle nie było stopnia nam przyznanego. Przez nas cenionego. W barwach naszej flagi narodowej. Stopień odszedł wraz z Polską Ludową w niebyt.
Mieliśmy my, harcmistrze PL, założyć sobie sami czerwone podkładki. A było nas nadal dwa czy trzy tysiące (organizacja kurczyła się i mnóstwo instruktorów, szczególnie nauczycieli, odeszło ze Związku). Część z nas podkładki wymieniła. Kupiła sobie nowe i już. Ale część wymienić ich nie chciała. Z sentymentu? Ze zranionej dumy? Tłumaczyłem naszemu naczelnictwu: – Jakoś to trzeba uregulować. – Moje tłumaczenia pozostały bez echa. W efekcie kilku rozmów któregoś dnia (a byliśmy wtedy w Załęczu) otrzymałem czerwoną podkładkę z rąk druha Stefana Mirowskiego, ówczesnego przewodniczącego i druha Ryszarda Pacławskiego, naczelnika. Biało-czerwoną im oddałem. Byłem usatysfakcjonowany, ale chyba jako jeden z nielicznych w całym ZHP…
numer 12/2014
No to Ci dwa razy harcmistrzowskie szlify wręczano…pod górkę i…..z górki. A ja to inaczej odbierałem, w Krakowie pierwsze nominacje dostali legendarni dwaj harcmistrzowie – Eugeniusz Fik i Władysław Piliński. Oni ustalili rangę stopnia w Chorągwi. z Antkiem Weyssenhoffem dostałem ten stopień. Obaj byliśmy bodaj najmłodszymi nominatami w Choragwi. I nawet w Krakowskiej wymysliliśmy i nosiliśmy lilijkę….biało-czerwoną, ale inaczej niż hm. Rp , bo pół białej i pół czerwonej. Potem faktycznie stopień spowszedniał…. A wniosek na Radę Naczelną napisała redakcja HR, składał go hmPL Paweł Raj, Naczelny Haera. I moim skromnym zdaniem….słusznie.
Szkoda, że nie ma już tego stopnia. Wielka szkoda. Przecież, jeśli komuś przeszkadzał przymiotnik „ludowej” , to można go było zastąpić innym. I przecież chyba nie o to chodziło jakiej Polski ma być ten harcmistrz, ale o to, aby uhonorować jego dziesięcioletnią pracę.
Jacek Czajka
Thank you for your sharing. I am worried that I lack creative ideas. It is your article that makes me full of hope. Thank you. But, I have a question, can you help me?