Felietony O lepsze harcerstwo

Harcerstwo a P.

Nie ma możliwości, aby harcerstwo nie miało związków z polityką. Przy czym nie chodzi mi tylko o powiązania wynikające ze znaczenia naszej organizacji dla rozwoju kraju i – z drugiej strony, w związku z naszą działalnością – wspieranie ZHP przez państwo. Myślę o relacjach harcerstwa z polityką wynikającą z zaangażowania członków Związku, zwłaszcza instruktorów, w działalność polityczną od poziomu lokalnego po poziom ogólnokrajowy. Te relacje też uważam za normalne, wręcz oczywiste, bo jeśli harcerstwo przygotowuje do dorosłego życia, zachęca do aktywności, do służby na rzecz społeczeństwa, wówczas zaangażowanie dorosłych członków w działalność polityczną należy traktować jako sukces harcerskiego wychowania, prawda?

Wiadomo jednak, dlaczego tak często pojawiają się wątpliwości co do zaangażowania politycznego kadry. Trochę z doświadczeń słusznie minionej epoki, a trochę (a może bardziej) z obserwacji tego, co się dzieje wokół, i uzasadnionej konstatacji, że polityka jest brudna. Zatem zaangażowanie instruktora harcerskiego w politykę to, niestety, ryzyko, że „ubrudzony” zostanie także ZHP.

Jako organizacja dostrzegamy te ryzyka i od wielu lat dość dobrze, moim zdaniem, przed nimi się zabezpieczamy. Z jednej strony – władze naczelne Związku zachęcają nie tylko do uczestniczenia, ale i startowania w kolejnych wyborach, z drugiej – mamy uchwałę Rady Naczelnej (nowelizowaną ostatnio rok temu), która precyzyjnie określa zasady angażowania się kadry Związku w politykę. Jedynie pojedyncze negatywne przykłady z ostatniego roku, a przypomnę, że mieliśmy w tym czasie aż trzy wybory (parlamentarne, samorządowe i europejskie), pokazują, że zasady te są dobre a świadomość instruktorów angażujących się politycznie też jest z reguły właściwa.

Nie mamy więc nic przeciwko, gdy kandydaci na radnych czy posłów eksponują podczas wyborów swoją aktywność społeczną, w tym harcerską. Cieszymy się też, gdy radni, posłowie czy inne osoby pełniące rozmaite ważne funkcje publiczne chwalą się swoim harcerskim życiorysem, a nawet deklarują wprost, że wartości harcerskie są wskazówką w ich służbie.

I wszystko jest pięknie do momentu, gdy te deklaracje i rzeczywistość rozjeżdżają się. Wtedy okazuje się, że wcześniejsze odwołania do harcerskich wartości stają się powodem kpin – z danej osoby, ale też z harcerstwa, co jest dla naszego ruchu obciążeniem.

Niestety, na takie sytuacje żadną uchwałą jako Związek się nie przygotujemy. Na pewno nie ma sensu wprowadzać jakichkolwiek ograniczeń, nie ma sensu – w ramach troski o apolityczność harcerstwa – zabraniać eksponowania przez kandydatów w wyborach i urzędników harcerskich doświadczeń i deklarowania przywiązania do wartości harcerskich.

Co więc robić? Rozwiązanie wydaje się banalne: wychowując, sprawiać, aby nasze wartości były autentycznym drogowskazem. A do dorosłych członków organizacji, a także tych, którzy już w harcerstwie nie są, ale do swojej harcerskiej przeszłości chętnie się odwołują, można apelować tylko o jedno: o przyzwoitość i uczciwość w działalności publicznej. Czy ktoś jest radnym w małej dzielnicy, czy bardzo/średnio/mało znaczącym posłem, czy bardzo ważnym urzędnikiem. To takie proste, takie harcerskie!

0 0 votes
Article Rating
Grzegorz Całek
harcmistrz | redaktor naczelny CZUWAJ | przewodniczący KSI przy GK ZHP
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments