Aż kusi! Niesamowicie! Sytuacja, która ma miejsce na harcerskich szczytach władzy w drugiej połowie czerwca (patrz: wypowiedź naczelniczki na trzeciej stronie tego numeru), kusi mnie, aby napisać coś więcej, aby skomentować. Wątków jest aż nadto. Można byłoby zacząć zastanawiać się, cóż takiego złego wydarzyło się w roku 2018, że większość członków Głównej Kwatery nie otrzymało absolutorium (ostatnia taka sytuacja miała miejsce w 2007 r. i doprowadziła do zjazdu nadzwyczajnego w Bydgoszczy), ciekawe byłoby bez wątpienia wniknięcie w tajniki podejmowania decyzji przez Centralną Komisję Rewizyjną (w szczególności w to, dlaczego, nawet w swoim gronie, członkowie tej władzy głosują tajnie). Jest też szersze, bardzo ciekawe zagadnienie – czy to całe podsumowywanie pracy (i relacje GK – RN – CKR), czy to wszystko mamy statutowo dobrze ułożone. Kopalnią refleksji mogłaby być także lektura dyskusji w mediach społecznościowych – toż to dokładnie te same mechanizmy, co w kłótniach politycznych: widać jak na dłoni (po wypowiedziach, po lajkach), kto popiera którą stroną, ci mniej kulturalni nie ukrywają radości z dowalenia Głównej Kwaterze albo napadają personalnie na oponentów, a cała ta dyskusja toczy się… mimo że mało kto ma wiedzę merytoryczną.
No dobrze, zostawiam to z trudem, choć z tego, co dzieje się „na górze”, zamierzam wysnuć pewne wnioski dla niższych szczebli organizacji. Bo jednym z ciekawszych i odwiecznych naszych problemów jest to, w jaki sposób oceniać działania władz ZHP. Jak to robić uczciwie, a przede wszystkim: jak to robić kolegialnie – kiedy wiadomo, że werdykt będzie wypadkową indywidualnych ocen instruktorów wchodzących w jej skład.
Tego ostatniego nie unikniemy. Zawsze wynik głosowania będzie wypadkową tego, co dzieje się w głowach pojedynczych głosujących instruktorów. Zazwyczaj ta wypadkowa będzie uczciwie oddawała to, jak jest oceniana czyjaś praca. Tak pewnie będzie na zjazdach hufców, gdy jego uczestników jest dwudziestu, czterdziestu czy więcej. Nieco gorzej – w ciałach mniejszych, gdy każdy głos może zaważyć na wyniku (np. w radach chorągwi, komisjach rewizyjnych). Należy mieć bowiem świadomość, że zawsze znajdą się osoby, które będą dokonywały oceny nie za realne działania w danym okresie, ale kierując się rozmaitymi względami osobistymi: bo on był dla mnie niemiły, bo pamiętam sytuację sprzed iluś lat, bo generalnie jestem przeciw niemu itd. Cóż, to ludzkie.
A jak poradzić sobie z problemem przedstawiania argumentów (ocen pozytywnych i negatywnych) przez ciało kolegialne? Myślę, że tu jest dobry wzorzec stosowany z powodzeniem od kilku lat przez Radę Naczelną, która w uchwale oceniającej Główną Kwaterę skrupulatnie wypisuje, co jest oceniane dobrze, co źle, a co budzi pewne zastrzeżenia. A ponieważ te trzy listy są tworzone ostatnio w dyskusji z udziałem członków Głównej Kwatery, więc wszyscy (i w RN, i w GK) doskonale wiedzą, co i jak jest oceniane – niezależnie od tego, jakie zapisy ostatecznie znajdą się w projekcie uchwały i jaki jest wynik końcowego głosowania, w którym każdy z członków Rady w swoim sumieniu waży te plusy i minusy. To naprawdę dobry wzorzec do zastosowania na poziomie hufców i chorągwi!
Wyszedłem od relacji w gronie władz naczelnych, ale wszystko, o czym napisałem, chciałbym odnieść do sytuacji, których każdy z nas, instruktorów, doświadczy za chwilę. Bo mamy rok zjazdów hufców, większość z nich odbędzie się jesienią. Będziemy więc podsumowywać ostatnie cztery lata, będziemy dokonywać oceny władz hufca. Bardzo chciałbym, i chyba każdy z nas by chciał, aby była to ocena uczciwa, rzetelna. Aby wybrzmiały gorące podziękowania, pochwały, ale też żeby otwarcie sobie powiedzieć, co było nie tak, na co należy zwrócić uwagę w kolejnej kadencji. Tak będzie uczciwie wobec odchodzących władz, wobec własnego hufca i wobec całego Związku.
CZUWAJ 6-7/2019