Kiedy na Messengerze wyświetla się informacja zaczynająca się od „Czuwaj druhno, mam prośbę, czy…”, nie spodziewam się dużych wyzwań. Ot, ktoś potrzebuje rady, poprowadzenia zajęć na kursie albo jakiejś konkretnej książki z mojej instruktorskiej biblioteczki. Zawsze wtedy staram się pomóc, ale przyznam szczerze, że coraz rzadziej mnie to inspiruje czy zaciekawia. A tu nagle w środku lata napisała Dagmara. Dagmarę znam od kilku lat, kibicowałam jej w realizacji próby instruktorskiej i prowadzeniu gromady zuchowej. Był czas, gdy zbierałam dla niej przez kilka tygodni ptasie pióra na kolonię indiańską czy doradzałam w jakichś sprawach wychowawczych. Ale tym razem odezwała się z prośbą nietypową, chociaż genialną w swej prostocie. Poprosiła, abym napisała list do… jej przybocznej.
Dagmara przygotowywała się do przekazania funkcji drużynowej gromady zuchowej. Jej następczyni, Natalia, zuchowania uczyła się w zasadzie tylko od niej. Stąd pomysł, aby na początku drogi młoda drużynowa otrzymała serię listów od instruktorów, którzy (zdaniem pomysłodawczyni) mogą najwięcej nauczyć młodego wychowawcę. Listów o tym, czym jest funkcja, którą Natalia przejmuje, jakie niesie ze sobą wyzwania i trudności, jakie radości, listy z paroma dobrymi radami na przyszłość.
Dagmara prosiła o tę korespondencję z pewną nieśmiałością. A pomysł zdecydowanie chwycił i zachwycił! W letnie wieczory nad komputerami pochylili się zauroczeni ideą instruktorzy. Ci, którzy z jakiegoś powodu zaznaczyli swój ślad na instruktorskiej ścieżce Natalii albo ci, którzy byli ważni dla Dagmary.
W tygodniu poprzedzającym przekazanie gromady Natalia zaczęła dostawać listy. W różnych porach dnia, w różnych miejscach, od różnych osób. W szkole, w domu od mamy, na zebraniu od wtajemniczonych rodziców zuchów. Każda z osób, która napisała list, „ugryzła” temat całkowicie indywidualnie, więc wachlarz rad, spojrzeń i przemyśleń był duży.
Ostatni list był od Dagmary. Opisała to tak: Przygotowałam notatnik – 40 konspektów zbiórek na „nie mam czasu wymyślić zbiórki” – każda wg kalendarza jakiegoś dnia, święta, które jest obchodzone, zestaw zabaw na biwak w razie deszczu, krzyżówek i rebusów itd. Tematy korespondujące z konspektami zbiórek, zestaw kolorowanek odstresowujących dla dorosłych na „zaraz im pourywam głowy” i zestaw inspirujących cytatów na „nie wiem, po co to robię”. Na początku notatnika spisałam też moje rady i wyjaśniłam klucz doboru instruktorów do listów.
Dlaczego o tym opowiadam? Bo od lat indywidualna praca z podopiecznym, podwładnym, następcą bardzo mnie interesuje. Byłam opiekunką niejednej próby instruktorskiej, przygotowywałam kilku instruktorów do przejęcia mojej funkcji. Wymyślałam różne sposoby, przygotowywałam niespodzianki, motywowałam niestandardowo (niektórzy do dziś nie mogą mi tego wybaczyć!). Poznałam wielu świetnych opiekunów prób, widziałam wiele fajnych pomysłów i rozwiązań. Ale nigdy ich za wiele, bo na swojej instruktorskiej drodze spotkałam też wielu mistrzów, którzy nie mieli żadnego pomysłu na prawdziwie indywidualną pracę ze swoim następcą.
Ta akcja spowodowała, że bardzo ważny moment dla tej konkretnej gromady – zmiana na funkcji drużynowej, stał się również istotny dla całej małej społeczności: dla rodziców zuchów, koleżanek i znajomych, instruktorów związanych ze środowiskiem, rodziny przyszłej drużynowej. Dała też szansę (mam nadzieję), aby młoda drużynowa uświadomiła sobie, jak wiele życzliwych jej osób kibicuje i jest gotowych, aby pomóc w razie potrzeby.
Sprawiła też, że w instruktorach, którzy obecnie trochę z boku i z doskoku towarzyszą harcerstwu, zadrgała dawna struna. Że pod stertą dokumentów, wymagań, standardów, gotowców – nadal można odnaleźć to, co naturalne, indywidualne, niepowtarzalne i po prostu wzruszająco piękne.
numer 11/2018
? Super pomysł. Chyba dostosuję do wyzwań wychowawczych w rodzinie. Pozdrawiam. Czuwaj!
Bardzo interesujące i dające chwilę nostalgii. Dziękuję za artykuł. Wykorzystam pomysł w przyszłości.