W trakcie Zjazdu Nadzwyczajnego ZHP w sobotę 26 października na korytarzach centrum konferencyjnego mijaliśmy się, nie patrząc sobie w oczy, bez podania ręki, pielęgnując uprzedzenia i przekonanie, że u „tych drugich” nie znajdziemy zrozumienia.
Wydarzenia oraz atmosfera, która towarzyszyła zwołaniu zjazdu nadzwyczajnego, naruszyły jedność instruktorskiej wspólnoty. Nie udawajmy, że nic takiego się nie stało. Nie zgadzam się z argumentem, że tylko zadziałał zwykły demokratyczny mechanizm wpisany w Statut ZHP. Dla kontekstu sytuacji oprócz regulacji statutowych liczą się jeszcze konkretne zachowania ludzi, które można poddawać interpretacjom i ocenom z perspektywy etyki. Szczególnie gdy używane w takich sytuacjach wielkie słowa maskują przyziemne intencje. W mojej ocenie ofiarą tych wydarzeń stały się elementarne harcerskie wartości: prawda, uczciwość, szacunek.
Ten zjazd wywołał kryzys zaufania i spowodował głęboki podział, który już szkodzi ZHP! Takie są uboczne skutki nadużywania mechanizmów demokracji, że po wszystkim zostaje większość przekonana do swoich racji oraz mniejszość pielęgnująca poczucie porażki. Obie strony poniosły ogromne koszty emocjonalne. Ze zjazdu wyjechaliśmy podzieleni. Tak właśnie się stało! Bez względu na intencje inicjatorów zjazdu, takie są jego skutki. W tej konkretnej sprawie wynik głosowania, które odbyło się po wielogodzinnej dyskusji o godzinie 2.29 w nocy, niczego nie zmieni.
Żadne płomienne deklaracje, które padły ze zjazdowej mównicy, też tego nie naprawią.
Dlatego jestem zdania, że teraz, gdy już opadł bitewny, pozjazdowy pył, gdy obie strony konfliktu zracjonalizowały swoje emocje, warto poszukać czegoś, co wprowadzi pozytywną zmianę jakościową. Czegoś, co sprawi, że zaistniały podział nie będzie się pogłębiał ze szkodą dla ZHP.
Naczelniczka i GK ZHP uzyskali teraz silniejszy mandat niż na zjeździe dwa lata temu. Powinni go wykorzystać przede wszystkim do odbudowy zaufania i współpracy we władzach naczelnych oraz z komendantami chorągwi. Osobiste ambicje czy antypatie w tym licznym gronie nie mogą już rzutować na jakość działania i wykonywania ról określonych w Statucie ZHP.
„Zaufanie to kompetencje plus szczerość” – tak twierdzi Stephen Covey, postać dobrze znana tym, którzy świadomie podchodzą do sprawowania przywództwa w organizacjach.
Dlatego brak zaufania może naprawić tylko codzienna konstruktywna i kompetentna WSPÓŁpraca. Oparta na wzajemnym szacunku i elementarnej uczciwości.
Może więc warto, żebyśmy MY – INSTRUKTORKI I INSTRUKTORZY ZHP – zaczęli stanowczo wymagać od władz naszej organizacji:
Od komendantów chorągwi: jakości zarządzania i służby we wspieraniu hufców. Cenimy Was za skuteczność w tworzeniu harcerstwu warunków do działania. To jest Wasza rola w ZHP, a nie politykierstwo i „ustawianie” zjazdów.
Od Naczelniczki i Głównej Kwatery: egzekwowania jakości zarządzania od komendantów chorągwi oraz szybkiego reagowania na problemy przez udzielanie wsparcia komendom chorągwi jako partnerom we wspólnym działaniu opartym na dwustronnej komunikacji. Możemy tu wymagać również aktywności i inicjatywy w organizowaniu współpracy z Radą Naczelną, Centralną Komisją Rewizyjną oraz Naczelnym Sądem Harcerskim. Spotkania władz naczelnych służące koordynacji takiej współpracy mogą się odbywać także na prośbę Naczelniczki ZHP.
Od Przewodniczącego ZHP: mamy prawo wymagać, żeby miał swoje własne zdanie. Żeby stał na straży harcerskich wartości, jedności i stabilności naszej organizacji. Żeby pamiętał, że oprócz przepisów Statutu ZHP jest jeszcze wieloletnia praktyka sprawowania tej funkcji oraz metody działania, które sprawdziły się u jego poprzedników. Dlatego możemy też oczekiwać, że idąc ich śladem, regularnie będzie organizował spotkania władz naczelnych służące koordynacji współpracy na temat najważniejszych spraw dla ZHP.
Od wiceprzewodniczących ZHP: mamy prawo oczekiwać, że przestaną być rzecznikami jakichś frakcji, że zaczną budować jedność całego Związku oraz pielęgnować braterską atmosferę. Możemy też oczekiwać, że w swoich wypowiedziach będą respektować granicę między asertywnością a bierną agresją. Każdy Ich publiczny głos ma być głosem CAŁEGO ZHP.
Od Rady Naczelnej: wymagajmy, żeby zajęła się dyskusją o najważniejszych wyzwaniach, jakie stoją obecnie przed harcerskimi wychowawcami, a nie wchodziła w rolę cenzora komunikującego się z Główną Kwaterą uchwałami. Żeby stała się naszym think tankiem, w którym ekspercka wiedza będzie wykorzystywana do nadawania kierunku naszej organizacji. Mamy prawo oczekiwać też konstruktywnej współpracy z Główną Kwaterą w najważniejszych sprawach ZHP.
Od Centralnej Komisji Rewizyjnej: wymagajmy, żeby pamiętała, że funkcja kontrolna wymaga obiektywizmu, czyli odłożenia na bok osobistych sympatii, interpretacji, ocen i opinii. Polega na rzetelnym zbieraniu i analizie danych po to, aby mieć ich ocenę wynikającą z faktów. Polega też na rozeznaniu kontekstu sytuacji i ocenianych zagadnień (vide sprawa harcerstwa akademickiego dyskutowana na zjeździe). Wymagajmy, żeby pamiętała, że zbieranie danych pod wcześniej ukute założenia nie sprzyja transparentności ocen i decyzji. Żeby oprócz wyników kontroli prezentowała też na czas ich rzetelne uzasadnienia oraz konstruktywne rekomendacje a nie „opowieści”, których słuchaliśmy na zjeździe.
Od WSZYSTKICH władz ZHP mamy prawo wymagać, żeby ze sobą konstruktywnie współpracowały dla najważniejszego dobra, jakim jest harcerstwo. Tu nie chodzi o to, żeby zawsze się zgadzać. Tu chodzi o to, żeby się nie zwalczać! Bo wtedy politykierstwo pogrąża harcerstwo.
Wymagajmy też od siebie. WSZYSTKIE władze w ZHP są powołane do tego, aby pełnić dla nas służbę. Więc szanujmy tych wszystkich ludzi! Przestańmy ich traktować jak wrogów.
Zacznijmy od podania sobie ręki i rozmowy… o harcerstwie.
To ważny temat. I wszystkim nam zależy na nim tak samo!
CZUWAJ 11/2019