Jest piękna, słoneczna jesień… Patrzę na żółte liście brzozy opadające na jeszcze zieloną trawę. Głaszczę psa, rzucam mu piłkę.
Powoli zbieram się do otwarcia pliku z dokumentami na zjazd. Może jeszcze zaparzę sobie kawę… Odwlekam ten moment.
Czytam maile do delegatów/ek z Głównej Kwatery, chorągwi… Loguję się na Facebooka. Zalewa mnie fala informacji, nowych postów, hejtów, kłótni, wzajemnych oskarżeń, dociekań i plotek. Czuję się, jakbym odpaliła „harcerskiego pudelka”, a nie strony poważnej organizacji dzieci, młodzieży i dorosłych.
16 nieprzeczytanych wiadomości, 28 powiadomień z grup, 90% to harcerstwo. Od ostatniego logowania nie upłynęły nawet dwie godziny. Robię selekcję materiałów do przeczytania, robię notatki w kalendarzu, drukuję kilka stron tekstu, odinstalowuję aplikacje społecznościowe z telefonu.
Zabieram kawę do ogrodu i idę popatrzeć na jesień. Tam jest słonecznie i spokojnie.
Zapisałam się na początku września na serię wykładów „Nieznane ofiary nazizmu” dr Joanny Ostrowskiej, a teraz wiem, że stracę ostatni z nich. Mam głębokie poczucie niesprawiedliwości, bo muszę być w innym miejscu, bo mój głos może mieć znaczenie, bo ktoś postanowił za mnie. Mimo że to trudny temat i jest dla mnie emocjonalnym wyzwaniem, jestem w harcerstwie pilną studentką: oglądam filmy, czytam materiały. Czuję na sobie odpowiedzialność za los ZHP, bo jestem delegatką, ale czuję też ogromną złość, bo tak bardzo nie chcę poświęcać moich planów na rzecz organizacji. Zbyt często to robiłam i nie chcę wracać do nadmiaru harcerstwa w moim życiu.
Jestem coraz bardziej pewna, że spora część osób zapomniała o tym, że prawdziwe harcerstwo nie jest na sali zjazdowej… Ono jest w tej jesieni, w tych liściach brzozy, w spokoju i „bezpośpiechu”, w samorozwoju i pasji.
Próbuję jakoś się do zjazdu przygotować, ale czy można wyspać się na zapas?
Dlatego właśnie zrobiłam sobie listę zjazdowych postanowień:
– Nie będę brała udziału w dyskusjach na portalach społecznościowych. Szkoda czasu i nerwów.
– Będę czytała dokumenty dla delegatów/ek, które przychodzą drogą oficjalną. Będę merytorycznie przygotowana.
– Nie będę dyskutowała z osobami, które nie szanują rozmówcy lub podnoszą głos.
– Postaram się wziąć udział w spotkaniu dla delegatów i delegatek, ale jeżeli mi się nie uda, nie będę miała wyrzutów sumienia.
– Nie będę przekonywała innych na siłę, że „moja racja jest ważniejsza”.
– Będę pamiętała o tym, że drużyna, którą zakładałam, działa 11 lat i dzieje się w niej fajne harcerstwo.
– Będę pamiętała, że poznałam w tej organizacji bliskie mi osoby, które szanuję i cenię.
– Zapakuję do plecaka poduszkę i termos na kawę.
– Porozmawiam z hufcami, które wybrały mnie na delegatkę i zapytam o ich zdanie.
– Uszanuję decyzje zjazdu, nawet jeżeli nie będę się z nimi zgadzać.
Zobacz cały numer: CZUWAJ 10/2019